Jacek Stryczek, ksiądz rzymskokatolicki, założyciel charytatywnego stowarzyszenia „Wiosna” w wywiadzie dla „Dużego Formatu” ocenił, że niestabilne formy zatrudnienia to dobrodziejstwo rynku pracy. Według kapłana pracownicy, który są niezadowoleni z pracy na śmieciówkach powinni założyć własne firmy.

Ksiądz Stryczek z jedną z fanek/ facebook.com/jacekwiosna.stryczek
Ksiądz Stryczek z jedną z fanek/ facebook.com/jacekwiosna.stryczek

Ksiądz Stryczek od wielu lat popisuje się laurkami na cześć wolnorynkowego kapitalizmu i zbawiennej roli przedsiębiorczości. Duchowny potrafi znaleźć uzasadnienie biblijne nawet najbardziej bezczelnego wyzysku i łamania praw pracowniczych. Z jego mądrościami można się zapoznać na niezwykłym blogu „Dla milionerów przyszłych i obecnych”. 

Tym razem Stryczek stanął w obronie umów śmieciowych, powołując się na przykład dzikiego kapitalizmu w USA, gdzie pracownicy nie podlegają praktycznie żadnej ochronie. – Jeśli zatrudniam kogoś na umowę, która powoduje, że będzie mi trudno tego kogoś zwolnić, to się 50 razy zastanowię, nim to zrobię. No bo jak moja firma wpadnie w tarapaty, nie będę miał zleceń, kontraktów, to wtedy oprócz kłopotów, które ma firma, będę miał też problem z długoterminowym zobowiązaniem wobec pracownika – tak kapłan racjonalizuje patologię, która dotyczy w Polsce prawie jednej trzeciej pracowników.

Stryczek proponuje, by istniejącą niesprawiedliwość pogłębić jeszcze bardziej, rozpowszechniając umowy śmieciowe jako główną formą zatrudnienia. Przekonuje, że po likwidacji etatów przedsiębiorcy mogliby wreszcie podwyższyć płace pracownikom. – Jak słyszę, że umowy śmieciowe są złe, że oni powinni nam więcej płacić, to od razu w głowie mam pytanie: a kto to są ci oni? Co to są za tajemnicze Święte Mikołaje, które mają dać ludziom więcej kasy? – obrusza się klecha.

Rozkochany w kapitalizmie duchowny wyznał również, że sam został wychowany w „katomarksizmie”, czyli poszanowaniu dla elementarnej godności człowieka pracy. Jak jednak sam przyznaje –z kajdan społecznego solidaryzmu zdołał się wyzwolić. Obecnie uważa, że jednym z podstawowych problemów społecznych jest nieufność wobec ludzi bogatych i brak zaradności cechujący biednych. – Skoro ci, co są na etacie, na umowach śmieciowych,  nie otwierają swojego biznesu, to godzą się na takie rozwiązania – konkluduje ks. Stryczek.

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Przejrzałem blog ks. Stryczka.
    W jednym z wpisów żąda racjonalizacji budżetu państwa.
    Ciekawe jakby przestać dopłacać do KK 1,6 mld zł rocznie, co by pazerny klecha zrobił.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Rząd zrzuca maskę

Dzisiejszy dzień przejdzie do historii jako symbol kolejnej niedotrzymanych obietnic przed…