Przywódcy dwóch zwaśnionych stron –  prezydent Sudanu Południowego Salva Kiir Mayardit i jego najgroźniejszy polityczny rywal, były wiceprezydent, a obecnie dowódca rebeliantów Riek Machar zawarli porozumienie, ale wiele kwestii pozostaje niewyjaśnionych, a z samego Sudanu Południowego napływają wzajemnie sprzeczne informacje.

Prezydent Sudanu Południowego Salva Kiir Mayardit /fot. Wikimedia commons
Prezydent Sudanu Południowego Salva Kiir Mayardit /fot. Wikimedia commons

Pod koniec czerwca obydwaj politycy podpisali porozumienie mające położyć kres trwającej od pięciu lat krwawej wojnie domowej, która pochłonęła około 50 tys. ofiar ludzkich i doprowadziła do przesiedlenia dalszych 4 milionów. Układ przewiduje wprowadzenie „trwałego rozejmu” pomiędzy siłami rządowymi a rebeliantami dowodzonymi przez Machara, nad jego przestrzeganiem mają czuwać siły pokojowe państw afrykańskich. W ostatnich dniach uzgodniono, że obie strony konfliktu wycofają swoje oddziały zbrojne z terenów miejskich.

Ponadto zgodnie z porozumieniem do czasu wyborów parlamentarnych przez 36 miesięcy ma funkcjonować rząd tymczasowy, co ma być poprzedzone czteromiesięcznym okresem przejściowym. I tu zaczynają się niejasności.

Według pierwotnych założeń celem porozumienia jest doprowadzenie do podziału władzy, a jednym z wiceprezydentów miałby zostać Riek Machar. Taką też opinię wyraził Al-Dirdiri Mohamed Ahmed, minister spraw zagranicznych Sudanu, który jest mediatorem w negocjacjach. Według niego, Kiir i Machar „w zasadzie” zgodzili się na powrót tego ostatniego na stanowisko wiceprezydenta. Oprócz niego funkcję zastępcy głowy państwa miałyby pełnić jeszcze trzy osoby – obecnych dwóch wiceprezydentów oraz kobieta wskazana przez opozycję. Jednak sekretarz prasowa przywódcy rebeliantów Linda Nabusayi twierdzi, iż „rozmowy zakończyły się bez osiągnięcia ostatecznego porozumienia”. Jej opinia wydaje się być bardziej wiarygodna, zważywszy, że rozmowy mają być kontynuowane w stolicach Sudanu i Kenii. Niektórzy analitycy uważają, że Machar nie jest skłonny do objęcia urzędu wiceprezydenta z dwóch względów. Po pierwsze, może obawiać się ryzyka powrotu do stolicy w przypadku, gdyby porozumienie się załamało. Po drugie, jego wpływy mimo posiadania statusu drugiej osoby w państwie byłyby stosunkowo mało znaczące.

Drugą kwestią sporną pozostaje kontrowersyjna propozycja podziału kraju na trzy regiony z trzema stolicami. Takiemu wariantowi sprzeciwiają się rebelianci. – Sudan Południowy jest jednym krajem i nie może być podzielony na trzy części – oświadczył rzecznik rebelianckiego ugrupowania Sudański Wyzwolenia Narodowego Ruch-w-Opozycji Mabior Garang de Mabior.

Mediacje pomiędzy Kiirem i Machtarem toczą się pod patronatem prezydenta Sudanu – Omara al-Baszira, który jest żywotnie zainteresowany w osiągnięciu porozumienia. Przez terytorium Sudanu przebiega transfer ropy naftowej z Południowego Sudanu. Po oddzieleniu się południa Sudanu od północy dochody z eksportu ropy w obydwu krajach zmniejszyły się o 70 proc. Władzom w Sudanie zależy na doprowadzeniu eksportu ropy do poprzedniego poziomu. Dlatego też w porozumieniu zawarto stwierdzenie o konieczności natychmiastowej odnowy eksploatacji złóż ropy w Sudanie Południowym we współpracy z Sudanem. Prezydent Baszir dąży więc za wszelką cenę do osiągnięcia porozumienia. Dał temu wyraz mówiąc: „Chciałbym zapewnić wszystkich, że Sudan nie będzie szczędził wysiłków i podejmie wszelkie działania w oparciu o nasze doświadczenia z czasów wojny i pokoju aby zapewnić sukces tej inicjatywie”.

Niektórzy obserwatorzy sceptycznie oceniają szanse trwałości tego porozumienia, mając na uwadze poprzednie doświadczenia. Podobny układ został zawarty w 2015 r. pod presją ONZ, która zagroziła wprowadzeniem sankcji w przypadku dalszego trwania wojny domowej. Wybuchła ona dwa lata wcześniej, kiedy to Kiir oskarżył Machara o przygotowanie spisku przeciwko niemu. W wyniku ugody w grudniu 2017 r. ogłoszono przerwanie ognia, lecz walki wznowiono już po kilku godzinach, gdy obie strony oskarżały się wzajemnie o złamanie porozumienia.  

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Na pierwszy rzut oka, nafta rządzi światem. Ale nie w tym przypadku. Po raz kolejny okazuje się, że lokalny kacyk, który do władzy doszedł pod hasłami wolności, zadowoli sie prędzej autokratyczną władzą , niż rozwojem kraju. W Afryce, w Europie i na innych kontynentach.
    Bez odpowiedzi pozostaje nadal pytanie, co stało się z chrześcijanami, ktorzy byli siłą napędową walki o autonomię , a potem niepodleglość południa?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…