Stany Zjednoczone nie ustają w walce z „czerwoną zarazą”. Tym razem kontrrewolucyjna czujność wykryła zagrożenie w Zjednoczonym Królestwie. Tam bowiem do przejęcia władzy szykuje się najbardziej popularny lewicowy polityk w Europie, socjaldemokrata w starym stylu – Jeremy Corbyn. Sekretarz Stanu Mike Pompeo, który wraz z gł. doradcą d/s bezpieczeństwa Johnem Boltonem, tworzą mroczny duet animatorów amerykańskiej polityki zagranicznej, ogłosił, że można corbynowskiemu widmu spróbować zaradzić.
Pompeo dokonał obwieszczenia w intymnej atmosferze, podczas kameralnego spotkania z, jak pisze „The Times”, „żydowskimi przywódcami” (Jewish leaders) w Nowym Jorku. Do prasy – najpierw do The Washington Post – trafiło nagranie, na którym słychać jak amerykański „dyplomata” nr jeden opowiada o tym, że Waszyngton może „odeprzeć” (push back) kierownictwo brytyjskiej Partii Pracy. Deklaracja ta padła odpowiedzi na pytanie, co USA zamierzają zrobić w razie ewentualnego wyboru oskarżanego o antysemityzm Jeremy’ego Corbyna na premiera Wielkiej Brytanii.
„Musicie wiedzieć, że nie będziemy po prostu czekali, aż to się wydarzy. Zaczniemy dawać odpór wcześniej. Zrobimy to najlepiej, jak potrafimy. Bo gdy już się to wydarzy, to będzie to zbyt trudne i zbyt ryzykowne” – słychać komentarz Pompeo w odniesieniu do prawdopodobnego zwycięstwa Partii Pracy w najbliższych wyborach parlamentarnych i nominacji Corbyna na premiera tego kraju.
Wypowiedź ta wywołała powszechne oburzenie w Zjednoczonym Królestwie, zwłaszcza na lewicy. Rzecznik prasowy Partii Pracy powiedział, że „zachowanie prezydenta Trumpa i jego urzędników jest niedopuszczalną ingerencją w demokratyczny proces polityczny” w Wielkiej Brytanii i dodał, że Pompeo „nie będzie decydował o tym, kto zostanie premierem” w jego kraju.
Mike Pompeo, konserwatywny ekstremista i wiodący „jastrząb”, wielokrotnie wcześniej krytykował Corbyna m. in. za poparcie dla legalnego rządu Wenezueli. Na wspólnej konferencji z konserwatywnym ekstremistą z Wielkiej Brytanii, Jeremym Huntem, po raz kolejny przypomniał, iż „napawa odrazą fakt, że są tacy politycy, nie tylko w USA, ale także w Wielkiej Brytanii, którzy popierają morderczy reżim Maduro”.
Departament Stanu wciąż nie wydał oficjalnego komentarza dotyczącego wyciekłego do mediów nagrania.