Spektakularne zatrzymanie Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka przez funkcjonariuszy CBA w związku z aferą wokół certyfikatów MBA uzyskiwanych po błyskawicznych studiach podyplomowych w warszawskiej uczelni Collegium Humanum, spadło jak grom z jasnego nieba na Wrocław. Te dyplomy miały ułatwiały zatrudnienie w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Wśród absolwentów Collegium Humanum byli politycy, prezesi i członkowie zarządów spółek Skarbu Państwa, oficerowie służb specjalnych i dowódcy wojskowi wyższych stopni. Z magistratu wrocławskiego tego typu dyplomy uzyskało liczne grono urzędników różnych szczebli. Współpraca UM Wrocławia i tej uczelni, o czym świadczą fakty, była owocna. Przy okazji zatrzymania Sutryka wychodzą na jaw liczne nieprawidłowości (delikatnie mówiąc) w pracy całego Urzędu przezeń kierowanego.  Według prasowych informacji postawiono mu kilka, dość poważnych, zarzutów.

Jacek Uczkiewicz, wrocławski działacz polityczny i społeczny, prezes Stowarzyszenia Przyszłość, Socjalizm, Demokracja postawił na FB, dwa zasadnicze pytania związane z Jackiem Sutrykiem i jego uwikłaniem w aferę z fikcyjnym wydawaniem wspomnianych dyplomów (i nie tylko).

1/ czego prezydent Wrocławia „szukał” w radach nadzorczych innych samorządów ?

2/ czy były to występy gościnne czy na zasadach wzajemności ?

Można tu dodać jeszcze dlaczego rektor Collegium Humanum pozostawał członkiem rady nadzorczej jednej z wrocławskich spółek  miejskich.

Trzeba zaznaczyć, iż teraz wokół nadodrzańskiego Urzędu Miejskiego rozwijać się zacznie klimat aferowy (efekt „kuli śnieżnej”). I to wielopłaszczyznowy, bo powodów ku temu jest wiele,  o czym wrocławskie wróble ćwierkały od dawna. Choćby sprawa, na którą zwraca uwagę Uczkiewicz, odniesiona do zasiadania Prezydentów miast w radach nadzorczych sąsiednich miejscowości. Na zasadzie wzajemności. Kolejną są decyzje zezwalające na wymianę funduszy pomiędzy spółkami miejskimi. Takie, na granicy prawa lub je  przekraczające, decyzje i praktyki będące codziennością wrocławskiego magistratu, podczas rozwoju śledztwa będą paliwem do domysłów, komentarzy, uwag medialnych itd. Takim m.in. jest „zadyma” wokół piłkarskiej drużyny WKS „Śląsk” Wrocław, który jest w całości własnością Urzędu [i]i z tej racji sponsorowany przez magistrat. Kierownicze gremia w klubie obsadzają delegowani przez UM osobnicy, często absolutni dyletanci. W wyniku takiej  polityki i decyzjach drużyna wicemistrza Polski z sezonu 20023/24 dziś zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Po 14 meczach ma 9 pkt.

To są wszystko czubki gór lodowych. Z racji atmosfery panującej wokół finansów miasta nad Odrą, a rządzonych II kadencję przez Jacka Sutryka na wszelkie tego sprawy trzeba dziś patrzeć całościowo i kompleksowo. Zostawmy na boku argumentację etyczno-moralną, której środowiska demokratyczne i liberalne (a Sutryk jest z nimi jednoznacznie kojarzony) nadużywają na co dzień traktując ją jak maczugę walącą na oślep po wszystkim, co jest inne niż ich wizja świata. Sutryk kreował się od zawsze na szczerego demokratę, rzeczywistego liberała, zwolennika „tęczowych” i „zielonych” idei i przedstawiciela kręgów „złotoustych” fajno-Polaków, z wiecznie założonymi różowymi okularami na nosie.

W tym miejscu warto podkreślić, iż ta niechlubna i mętna sytuacja, w jaką jest wmanewrowane miasto nad Odrą (klimat pro-korupcyjny, nepotyzmu i różnych podejrzeń na pewno odstraszać będzie przez lata poważnych inwestorów) w efekcie polityki Sutryka i jego zaplecza i w obliczu pouczeń oraz narracji płynącej z korytarzy magistratu ukazuje jedynie gigantyczną hipokryzję, dwulicowość czy kabotynizm polityki tej ekipy. Na dodatek samo miasto jest dramatycznie zadłużone. We Wrocławiu rządzi od przełomu 1989 r  praktycznie ta sama ekipa. Kolejni prezydenci – Bogdan Zdrojewski, Stanisław Huskowski, Rafał Dutkiewicz i Jacek Sutryk, to politycy kojarzeni (i kreujący się) jako reprezentanci szeroko rozumianych środowisk po-solidarnościowych, z rozróżnieniem  na bardziej konserwatywne lub progresywne środowiska „platformerskie”. Czyli demokratyczno-neoliberalni przedstawiciele „uśmiechniętej” Polski, pełni moralno-etycznych napomnień i styropianowo-etosowej retoryki. Nie na darmo, mimo iż już od lutego 2024 afera Collegium Humanum ujrzała światło dzienne, a przewijające się tle informacje wiązały z nią Jacka Sutryka, przed wyborami samorządowymi w czerwcu br. otrzymał on oficjalne poparcie od Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego. Najsmutniejszym epizodem jest to, iż lewica żyruje taką politykę a klimat gęstniejący wokół osoby Prezydenta, którego zatrzymuje CBA, a potem zajmuje się prokuratura, uderzy w nią z całą  mocą. Zresztą resztki lewicy we Wrocławiu podwiązanej pod jedno z platformerskich skrzydeł Koalicji Obywatelskiej i tak mają śladowe znaczenie na politycznej mapie miasta.

Ta smutna i rozwojowa dla mojego miasta sprawa, ma według mnie jeszcze jeden aspekt. Otóż pokazuje, iż nie mylę się od dawna w swych publikacjach podnosząc argument, iż Polską rządzi od 19 lat POPiS. Czyli ta sama hydra o dwóch głowach lecz jednym tułowiu i tych samych źródłach pochodzenia, walcząca wyłącznie ze sobą. Ale charakteryzująca się właściwościami i wartościami analogicznymi jak adwersarz, łasa na przywileje, o przerośniętym polityczno-moralnym ego, autorytarnym myśleniu o swej doskonałości i posiadania Prawdy. I przy takich sprawach jak Sutryka czy wyników wyborów w USA widać intelektualną bezradność i obłudę oraz kłamliwość owego przekazu. Chce się za Pawlakiem z „Samych swoich” zakrzyknąć w podsumowaniu Sutrykaliów i w cieniu afery, jaki padł na osobę prezydenta Wrocławia: „a taki był ładny, hamerykański !”.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …