Choć w wielu europejskich stolicach 1-Majowe pochody i wiece odbyły się spokojnie, w kilku krajach represje policyjne zepsuły święto. Najgorzej było w Paryżu, gdzie reżim Macrona od wielu miesięcy ma jedynie siłową odpowiedź na ludowe postulaty. W Wenezueli święto minęło w wielkim napięciu w związku z kolejną amerykańską próbą zamachu stanu przeciw socjalistycznemu rządowi.

Światowy rekord represji padł we Francji. Manifestacje pierwszomajowe objęły cały kraj i były olbrzymie, mimo medialno-policyjnej kampanii zastraszania. Manifestanci długo nie mogli ruszyć z Placu Montparnasse z powodu ataków policji i aresztowań. Policjanci stosowali gazy łzawiące, działka wodne, pałki i wyrzutnie LBD-40 znowu celując w głowy ludzi, są dziesiątki rannych. Główny paryski pochód (ok. 80 tysięcy uczestników) z wielkimi trudnościami dotarł do Placu Włoskiego, mimo ciągłych napadów rozbestwionej policji. Policjanci znowu bili również dziennikarzy, nawet zagranicznych. Dostało się Brytyjczykom, poważnie pobito też korespondentkę rosyjskiej agencji RIA Novosti. Francuscy dziennikarze mediów nieoligarchicznych byli pozbawiani sprzętu, innych aresztowano. Ogółem do aresztów odwieziono co najmniej 400 osób.

Pochód paryski, lemedia

Podobnie było w tureckim Stambule, gdzie policja zamknęła co najmniej 80 osób próbujących dotrzeć do słynnego Placu Taksim. Policja otoczyła wiele dzielnic miasta nie pozwalając na żadne manifestacje. Wydano natomiast pozwolenie świętowania w oddalonej, peryferyjnej dzielnicy Bakirköy, gdzie mimo trudności komunikacyjnych dotarły dziesiątki tysięcy mieszkańców miasta, związkowców i członków opozycyjnych partii politycznych. Solidarność pracowniczą manifestowano w Ankarze, Izmirze i innych miastach.

Aresztowania w Stambule, facebook

W Rosji w licznych miastach tradycyjne manifestacje prowadzili głównie komuniści, ale w Petersburgu manifestowała też opozycja związana z Aleksiejem Nawalnym. Ok. 2 tys. osób skandowało slogany wrogie prezydentowi Putinowi – niesiono jego portrety i krzyczano „Putin – złodziej!” lub „Faszyści!” do policjantów. Aresztowano co najmniej 60 osób, większość wkrótce zwolniono.

W Wenezueli „prezydent” Juan Guaido mianowany przez władze amerykańskie wezwał do masowych manifestacji, lecz naprawdę masowe zgromadzenia były dziełem jego przeciwników. Wenezuelczycy wyraźnie nie chcą obalenia rządu socjalistów, więc sekretarz stanu imperium amerykańskiego Mike Pompeo, wobec porażki wtorkowej próby zamachu stanu, ostrzegł dziś, że „interwencja wojskowa jest możliwa. Zrobią to Stany Zjednoczone w razie konieczności”. „Wiemy dobrze, że oligarchia finansowa popierana przez jankeski imperializm próbuje złamać nadzieje narodu, który postanowił być wolny” – mówił jeden z prorządowych manifestantów agencji Reuters.

Mieszkanka Caracas z portretem prezydenta Maduro, itele

Manifestacje pierwszomajowe na Kubie stały pod znakiem solidarności z Wenezuelą. W Hawanie setki tysięcy osób wzięły udział w pochodzie, demonstrując przy okazji przeciw prezydentowi amerykańskiemu Donaldowi Trumpowi, który zagroził wyspie „totalnym embargiem”. „Totalitarny kapitalizm nie przejdzie!” – skandowali ludzie. „Damy silną, zdecydowaną i rewolucyjną odpowiedź na groźby, prowokacje i kłamstwa jankeskiego imperium. Kuba potwierdza, że jesteśmy wolni, suwerenni, niepodlegli i socjalistyczni” – oświadczył kubański prezydent Miguel Diaz-Canel.

 

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Wenezuelczycy mają do „przywracania demokracji” na szczęście podobny stosunek jak Polacy – mają gdzieś wichrzycieli i popierają legalny rząd.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…