Alternatywne rzeczywistości istnieją nie tylko w kinie czy w powieściach. Codziennie na ulicach przechodnie spieszący się do pracy lub na spotkania ze znajomymi, a kilka metrów dalej, za murami i zamkniętymi drzwiami kamienic przejętych przez czyścicieli ludzie walczą o życie i godność.
Historia pani Anny podważa złudzenie o równości wszystkich ludzi wobec polskiego prawa. Z chwilą przejęcia kamienicy przez firmę Obiegło Investment lokatorka z ul. Morskiej w Gdyni z osoby stała się „wkładką mięsną” do cennej nieruchomości.
Odcinanie mediów, woda, której spożywanie zagraża zdrowiu, brak kanalizacji, ciągłe ryzyko katastrofy budowlanej, grożenie bronią palną, grożenie odebraniem dzieci przez MOPS – to jej codzienność. I codzienność wielu ludzi w tym kraju.
Schody do ruiny
Lokatorzy żalą się, że uciążliwy remont trwa już od ponad 70 dni. Warkot wiertarek i łoskot upadających desek rozchodzi się po wszystkich pionach od wczesnych godzin porannych aż do późnego wieczoru. Natężenie hałasu sięga 130 decybeli. Łomot słychać też w niedzielę i święta. Policja ignoruje wezwania, wychodząc z założenia, że prywatnym przedsiębiorcom wszystko wolno. Z kranów zamiast wody płynie mętna, gęsta od zanieczyszczeń ciecz, nienadająca się do picia czy mycia.
– Byłam odcięta od bieżącej wody i kanalizacji przez 17 dni obowiązkowej kwarantanny po zachorowaniu na Covid-19. Przez cały ten czas nie mogłam opuścić mieszkania. Wodę w 300-litrowych baniakach dostarczał mi mąż. Nawet wtedy przedstawiciel właściciela nie przestał mnie nachodzić. Wszelkie sugestie, że złamanie zasad kwarantanny może mnie drogo kosztować zbywał stwierdzeniem, że przecież może kontaktować się ze mną przy zachowaniu dystansu – relacjonuje pani Anna.
Lokatorzy żyją w stanie oblężenia pozbawieni bieżącej wody i własnej kanalizacji już od 115 dni.
Na podwórzu piętrzą się sterty śmieci i gruzu poremontowego – smutny dowód niedbalstwa firmy budowlanej i ignorancji służb miejskich Gdyni. Niebezpieczne odpady budowlane w rodzaju waty szklanej wywozi się samochodami w nieznane miejsce lub składuje na ulicy traktowanej jak darmowe wysypisko śmieci.
Życie pod młotek
Pani Anna dzieli niewielki lokal z trójką dzieci i partnerem. Mieszka przy Morskiej od pięciu lat. Szef firmy Obiegło Investment jest obecnie właścicielem 75 proc. udziałów nieruchomości, w tym 10 pustych mieszkań. Na drodze do realizacji planów inwestycyjnych stoją mu już tylko lokatorzy. Oprócz pani Anny i jej bliskich w kilkupiętrowym budynku mieszka jeszcze pięć rodzin.
– Nowych właścicieli poznałam przed rokiem. Natychmiast po zawarciu transakcji zaczęli zamykać na skobel wykupione przez siebie mieszkania. Nikomu ich nie odnajmują – wspomina Anna.
Przestrzeń mieszkalna kamienicy jest podzielona na 17 mieszkań. Jeszcze pięć lat temu kamienicą zarządzało 35 właścicieli, którzy wyprzedali swoje udziały bez wiedzy pana Edmunda, spadkobiercy poprzedniego właściciela gruntu i nieruchomości. Obecnie niemal wszystkie mieszania to pustostany.
Pełnomocnik firmy Obiegło Investment dzieli mieszkanie z dwunastoma członkami ekipy remontowej. Zgodnie z relacją Piotra – życiowego partnera Anny, były policjant jest agresywny i nie ma pozwolenia na noszenie przy sobie broni, co nie przeszkadzało mu wymachiwać pistoletem na oczach dzieci, gdy próbował go zastraszyć. Weekendy pełnomocnik przedsiębiorstwa Obiegło Investment spędzał ze swoją rodziną w wyludnionej kamienicy na ul. Morskiej. Jego pistolet leżał na wierzchu, podczas gdy w mieszkaniu bawiło się jego czteroletnie dziecko. Michał, najstarszy syn Anny jest dokładnie w tym samym wieku.
– Widocznie były policjant miał powód, by posłużyć się bronią. Najprawdopodobniej poczuł się zagrożony. Ten człowiek ma zresztą uprawnienia na broń – komentuje Michał Obiegło.
Jednym z pierwszych kroków nowego właściciela, który wykupił większość udziałów nieruchomości położonej w atrakcyjnej inwestycyjnie części Gdyni, była podwyżka czynszu o 300 zł. W ciągu niespełna kilku miesięcy opłaty wzrosły dwukrotnie, za małe mieszkanie nagle trzeba było płacić 1500 zł miesięcznie. Nie pierwszy raz czyściciele przyjmują wypróbowaną taktykę hodowania sztucznego zadłużenia. Prócz zawyżonego czynszu lokatorka jest zmuszona do wpłacenia 9 000 zł na osobiste konto Michała Obiegło tytułem „bezprawnego zajmowania lokalu. Dla „ potentata nieruchomości” nie miało znaczenia, że nie jest jedynym właścicielem mieszkania Pani Anny. Lokatorka nie zawierała z nim również żadnej umowy.
„Jestem dyktatorem”
– Obiegło nie owijał w bawełnę. Oświadczył mi wprost, że Zrzeszenie Lokatorów będzie tańczyło tak jak on zagra. Do tego, dodał, Zrzeszenie przestanie istnieć, jak tylko wynajęta ekipa zakończy remont- relacjonuje pani Anna.
Swoją absolutną władzę podkreślił, zabraniając wysyłania hydraulika do udrożnienia rur kanalizacyjnych, które wcześniej zapchali szmatami i gruzem ludzie z jego ekipy remontowej. Nieszczelny pion kanalizacyjny zalewał fekaliami położone niżej piętro. Zrzeszenie Lokatorów stało się organizacją, która ma jakąkolwiek moc sprawczą jedynie wtedy, gdy jest to na rękę landlordowi.
Michał Obiegło ripostuje, że problem z niedrożną kanalizacją pojawił się już w grudniu 2020 roku, czyli przed rozpoczęciem generalnego remontu i pojawieniem się ekipy wynajętej przez Obiegło Investment. Jak utrzymują bracia Obiegło, bezpośrednim powodem odcięcia wody w mieszkaniu lokatorki i jej partnera była próba przeciwdziałania dewastacji innych lokali.
– Mieszkanie poniżej było zalewane fekaliami. Musieliśmy więc odłączyć wodę lokatorom, by zabezpieczyć naszą własność przed zniszczeniem. Zresztą zapewniliśmy lokatorkę, że może ona bez ograniczeń korzystać z toalety i prysznica w lokalu nr 3 zajmowanym przez pracowników ekipy remontowej. Odmówiła. Stare przysłowie głosi, że „ darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby”. Jej kategoryczna odmowa może świadczyć o pogardzie, jaką żywi do robotników – komentują Michał i Mateusz Obiegło.
Lokatorka pokazuje mi skan rachunku za usługi hydrauliczne. Rachunek zapłacony przez lokatorkę z własnej kieszeni zapłacony gotówką opiewał na sumę 400 zł. Z jego treści wynika, że rury zapychały głównie gruz i szmaty – pozostałości po remoncie, który rozpoczął się w marcu 2021 roku.
Mieszkanie zajmowane przez panią Annę było zadłużone, ale dług był systematycznie spłacany.
– Problemy z opłatami zaczęły się, kiedy zachorowałam po narodzeniu naszego pierwszego dziecka; synek ma obecnie pięć lat. Trafiłam na intensywną terapię, wycięto mi tarczycę. Spędziłam trzy miesiące w szpitalu. Lekarz oświadczył mi, że gdybym dotarła na OIOM kilka godzin później, to już bym nie żyła. Nie miałam ubezpieczenia, równocześnie byłam zmuszona do pokrycia kosztów bardzo drogiej kuracji. Często musieliśmy wybierać między zakupem leków i żywności a spłatą czynszu – tłumaczy lokatorka.
Partner pani Anny pracuje. Rodzina mogłaby się utrzymać, bez korzystania ze świadczeń pomocy społecznej. Ale w marcu zeszłego roku wychodzenie lokatorów na prostą brutalnie przerwała pandemia. Lockdown pozbawił partnera kobiety dobrze płatnego zajęcia na platformie wiertniczej. Zrzeszenie lokatorów już wówczas miało złożyć do sądu wniosek o eksmisję, lecz pan Edmund, poprzedni właściciel nieruchomości nie wyraził na to zgody. Mieszkańcy zajmowali lokal na podstawie jego słownego zapewnienia. Lukę prawną szybko wykorzystała firma Obiegło Investment, która rozpoczęła uciążliwy dla lokatorów remont w całej kamienicy oraz zapowiedziała, że wyeksmituje na bruk, bez wyroku sądu, całą kilkuosobową rodzinę lokatorki, łącznie z kilkuletnimi dziećmi.
– Każda rozmowa z właścicielem tej firmy wykańcza mnie psychicznie. Biznesmen komunikuje się ze mną przy pomocy gróźb i agresji słownej. W prywatnej rozmowie inwestor zaprzecza treści pism, które sam do mnie wystosował – dodaje mieszkanka Gdyni. Firma Obiegło Investment wprawdzie nie jest jedynym właścicielem mieszkania zajmowanego przez rodzinę pani Anny, ale i tak działa na zasadzie faktów dokonanych.
W swoim przekonaniu inwestor idzie lokatorom na rękę.
Rodzinie z trojgiem dzieci zaproponował tysiąc złotych za natychmiastową wyprowadzkę. Za tę sumę mieliby wynająć mieszkanie na tzw. wolnym rynku.
– Gdy kilka lat temu wprowadzałam się na Morską, w mieszkaniu nie było nawet gniazdek elektrycznych. W urządzenie mieszkania włożyłam wiele pracy. Czy miałabym zostawić dorobek całego życia i przenieść się do wynajętego pokoju? – pyta Anna.
Kolejną propozycją Michała Obiegło było wynajęcie rodzinie mieszkania w innej części Gdyni. Z umową na okres jednego miesiąca. W ramach zawartego porozumienia firma Michała Obiegło zobowiązałaby się do płacenia czynszu za wynajęty lokal. Obiegło zaznaczył, że wykona eksmisję bez orzekania sądowego w razie, gdyby pani Anna i jej rodzina odrzucili tę ofertę.
– Wiedziałem, że mam do czynienia z ludźmi nieuczciwymi. Mimo to postanowiłem iść im na rękę i zaproponowałem wynajęcie im na miesiąc mieszkania, za które byłem skłonny zapłacić. Jako prywatny przedsiębiorca nie miałem takiego obowiązku. Jestem zdziwiony, że nie skorzystali z takiej opcji – komentuje Obiegło.
Michał Obiegło zmienił ofertę, gdy tylko dowiedział się, że mieszkańcy gdyńskiej kamienicy oskarżyli go o w prokuraturze o ustawiczne nękanie. Za natychmiastową wyprowadzkę był skłonny opłacać rodzinie gdyńskich lokatorów czynsz nawet przez pół roku.
Lokatorzy poprosili o przeprowadzenie eksmisji standardową drogą prawną, ale prezes Obiegło Investment potraktował kwestionowanie swoich decyzji jak próbę sił.
– Już na początku remontu „przypadkiem” zniszczono mi stojący na korytarzu wózek dziecięcy, mimo że ten nie tarasował drogi przeciwpożarowej. Pełnomocnik inwestora był wobec mnie nadzwyczaj wulgarny. Zatrzasnął mi drzwi przed nosem – relacjonuje lokatorka. Koszty „remontu” przeprowadzanego przez Obiegło Investment pokrywa wspólnota lokatorów. Czyścicielowi zwrócono nawet pieniądze za zainstalowanie skobli w wykupionych przez jego przedsiębiorstwo mieszkaniach.
Michał Obiegło jest nie tylko właścicielem licznych nieruchomości w całym kraju. Biznesmen próbował również swoich sił w polityce startując z list ruchu obywatelskiego Kukiz 15. Obiegło na portalach społecznościowych sam przyznawał, że lubi określać się mianem dyktatora.
Tylko z wami mam problem
Michała Obiegło nie obchodzi spłata zadłużenia, które obecnie wynosi 18 tys. zł i wciąż rośnie. Podjął z lokatorami grę. Z jednej strony traktuje panią Annę i jej partnera jak żywe worki z pieniędzmi, z drugiej ma świadomość, że wkrótce wydusi z lokatorów ostatni grosz, a wówczas staną się oni niczym więcej, jak tylko „żywą wkładką do nieruchomości”. Nie uwzględnił tylko oporu, z jakim Anna i jej partner będą bronić swoich dzieci.
– Tylko z wami mam problemy, wszyscy inni już się stąd wynieśli. W całym kraju, wszędzie gdziekolwiek wykupuję kamienice i mieszkania wszyscy przystają na nasze warunki – oznajmił pewnego dnia czyściciel gdyńskiej rodzinie.
Nic dziwnego, z jego punktu widzenia opór lokatorów to zamrożony kapitał, brak możliwości sfinalizowania inwestycji. W sam remont i przejęcie lokali w gdyńskiej kamienicy potentat rynku nieruchomości zainwestował 350 tys zł. Połowę tej kwoty posłusznie wyłożył za niego fundusz remontowy Zrzeszenia Lokatorów. Frustracja wynikająca z nieudanych prób wykurzenia lokatorów skłania czyściciela do przekraczania kolejnych granic prawnych i etycznych.
– Mój partner zapowiedział już naszemu dręczycielowi, że spotkamy się w sądzie. Jedyną reakcją był ironiczny śmiech. Obiegło był do tego stopnia pewny siebie, że sądził, że uda mu się przeciągnąć na swoją stronę nawet mojego partnera. Składał mu propozycje finansowe sugerując, że skoro ze mną nie idzie się dogadać, to może on okaże się bardziej „rozsądny.” Zupełnie jakbym upierała się, że mieszkanie w domu bez mediów i kanalizacji to jakaś rozkosz – dodaje oburzona Anna.
Bracia Obiegło uważają, że to oni są w całej sytuacji ofiarami. Tak też o sobie mówią.
– Tych ludzi można sklasyfikować jako tzw. dzikich lokatorów. Mają olbrzymie zaległości w opłacaniu czynszu. Nasze działanie jako właścicieli większościowego pakietu udziałów nieruchomości jest zgodne z zapisami Kodeksu Cywilnego. Kłopotliwi lokatorzy stawiają warunki nie będąc właścicielami nawet jednego procenta udziałów. Zajmują lokal bez stosownej umowy. W Wielkiej Brytanii lokatorów ich pokroju nazywa się squatersami. Zresztą są oni „dzikimi lokatorami” nie tylko w slangowym znaczeniu tego słowa. Dewastują zajmowane mieszkanie oraz wylewają ścieki z kuchni przez okno, wprost na podwórze – skarżą się. – Ci ludzie znają doskonale prawo lokatorskie, co pozwala im na jego nadużywaniu oraz żerowaniu na ludzkiej naiwności. Czujemy się tak, jakby ktoś ukradł nam naszą własność, np. samochód i jeszcze ostentacyjnie jeździł skradzionym autem pod oknami naszego mieszkania, Czy w Polsce uchwalimy kiedyś prawo chroniące złodziei samochodów?! – pytają na koniec.
MOPS – walka z biedą czy z biednymi?
Inwestorom po cichu kibicuje lokalny samorząd i polskie państwo. Rozpaczliwe listy, które Pani Anna pisała do Prezydenta Miasta Gdynia zostały przekierowane do lokalnego oddziału Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, gdzie trafiły na biurko urzędnika zajmującego się sprawami dzieci i rodziny. Pierwszą decyzją, jaką podjęła instytucja powołana do pomocy ludziom ubogim, była nieformalna groźba odebrania dzieci rodzinie z problemami finansowymi i mieszkaniowymi wystosowana przez jedną z urzędniczek MOPSu.
Działania państwowej instytucji programowo wykluczają całe kategorie ludzi, którzy z powodu swoich problemów mieszkaniowych i finansowych są uważani za jednostki zbędne, nie zasługujące na korzystanie z pełni praw obywatelskich. Państwo i samorządy lokalne mają tendencję do patrzenia na problemy ludzi niepasujących do schematu odnoszącego sukcesy finansowe przedstawicieli klas średnich głównie przez pryzmat zagrożenia, jakie rzekomo powodują. Ofiary dzikiej reprywatyzacji, spekulacji, lub po prostu ludzie, których skromne budżety domowe nie mogą udźwignąć gwałtownie rosnących opłat i cen mieszkań traktowani są jako źródło zagrożeń i patologii społecznych. Komentatorzy wpisów i artykułów w mediach społecznościowych utożsamiają się z opiniami i interesami czyścicieli kamienic tak, jakby niezamożni lokatorzy zagrażali ich własności.
W języku dominującym w polskiej debacie publicznej nie istnieje możliwość mówienia o ludzkich potrzebach inaczej niż w kategoriach zysku i oceny. Nie ma solidarności społecznej. Na miano obywateli zasługują jedynie ludzie „produktywni”, do których z pewnością nie zaliczają się ci, którzy utracili źródła zarobkowania na skutek globalnej pandemii. Dobrzy rodzice to tacy, którzy mają grube portfele.
Jeszcze kilka lat temu partner pani Anny był przedsiębiorcą i dobrze opłacanym pracownikiem platformy wiertniczej. Pandemia i nieuczciwość wspólnika wywróciły życie całej rodziny do góry nogami. Instytucja, powołana do pomocy osobom zagrożonym trudną sytuacją życiową postanowiła złamać wolę walki pani Anny przez rozbicie jej rodziny i zabranie sensu życia. Rodzina padła ofiarą patologicznego sposobu myślenia neoliberalnych instytucji traktujących ubóstwo jako swego rodzaju „grzech pierworodny”. W świecie, w którym ludzi ocenia się po ich zdolności do produkowania i konsumowania panują darwinistyczne cnoty. Dzieci osób niezamożnych bywają traktowane jak osoby „genetycznie obciążone ubóstwem,” a rodziny w trudnej sytuacji bywają nazywane „patologicznymi”.
Anna przez wiele miesięcy toczyła nierówną walkę o odzyskanie poczucia bezpieczeństwa, zdana wyłącznie na własne siły.
„Ludzie z problemami lokatorskimi są niezaradni, a ich kłopoty wynikają z wyuczonej bezradności” – tę wyuczoną, nieprawdziwą regułkę nieświadomie powtarza codziennie miliony ludzi. Ci sami ludzie głosują potem na partie, które zmieniają instytucje państwowe i samorządowe w kadłubowe twory i przekształcają tę opinię w samospełniającą się przepowiednię. Tymczasem Anna na co dzień podejmuje wyzwania, które załamałyby psychicznie niejednego przedstawiciela przyzwyczajonej do bezpieczeństwa klasy średniej. Skrupulatnie gromadzi dziesiątki dokumentów i zdjęć na potrzeby rozprawy sądowej. Od decyzji sądu będzie zależało dalsze życie Anny i jej rodziny. Będzie mieć przeciwko sobie biznesmena, którego stać na najlepszych adwokatów. Wynik tej sprawy pokaże też, na ile jesteśmy równi wobec prawa.
Imiona bohaterów zostały zmienione.
SPROSTOWANIE
- Woda w budynku pochodzi z sieci miejskiej, której gestorem jest PEWIK GDYNIA Sp. z o.o. Spółka Obiegło Investments Sp. k. nie ma żadnego wpływu na jakość wody w budynku. Ewentualna nieszczelność rur, która może powodować jej mętność, jest właśnie powodem do trwającej wymiany pionów wodno-kanalizacyjnych.
- Pobór wody odbywa się normalnie za wyjątkiem jednego wyłączonego z użytkowania pionu, który powodował zawilgocenie ścian klatki schodowej i zalewanie mieszkań poniżej.
- Nigdy nie miało miejsca opisane zdarzenie „wpadnięcia w szał”. Prawdą jest jednak, że odłączona została samowolna i niebezpieczna tymczasowa instalacja wodna.
- Wspomniane w artykule Zrzeszenie Właścicieli i Zarządców Domów w Gdyni administruje nieruchomością w imieniu wszystkich współwłaścicieli.
- Zrzeszenie Właścicieli i Zarządców Domów w Gdyni (a nie Zrzeszenie Lokatorów) nie posiada ogólnego funduszu remontowego. Taki fundusz posiadają poszczególne wspólnoty mieszkaniowe, w przypadku tej nieruchomości nie ma takiego funduszu. Wszystkie nakłady na nieruchomość były pokryte przez Obiegło Investments Sp. k. na co są stosowne faktury i potwierdzenia przelewów.
- „— Tylko z wami mam problemy, wszyscy inni już się stąd wynieśli. W całym kraju, wszędzie gdziekolwiek wykupuję kamienice i mieszkania wszyscy przystają na nasze warunki — oznajmił pewnego dnia czyściciel gdyńskiej rodzinie.” To jest kłamstwo, gdyż takie zdanie nigdy nie padło.
- Alicja Jankowska dostała wezwanie do zapłaty z numerem rachunku Spółki, a nie prywatnym rachunkiem jednego ze wspólników.
- „Jednym z pierwszych kroków nowego właściciela, który wykupił większość udziałów nieruchomości położonej w atrakcyjnej inwestycyjnie części Gdyni, była podwyżka czynszu 0 300 zł” To jest kłamstwo. Udziały zostały zakupione 16 listopada 2020 r. , a najemcy lokali dostali zawiadomienie o podwyżkach w maju i czerwcu 2021 r., które wejdą w życie we wrześniu i październiku 2021 r. Za podwyżkami idzie znaczne podniesienie standardu.
- „Mieszkanie zajmowane przez panią Annę było zadłużone, ale dług był systematycznie spłacany.” Dług rósł od października 2016 r. Z załączonej rozpiski wynika, że dwukrotnie został zmniejszony, raz 0 7000 zł, a raz 0 2100 zł, jednak od listopada 2019 r. zadłużenie już tylko rosło.
- „— Obiegło nie owijał w bawełnę. Oświadczył mi wprost, że Zrzeszenie Lokatorów będzie tańczyło tak jak on zagra. Do tego, dodał, Zrzeszenie przestanie istnieć, jak tylko wynajęta ekipa zakończy remont- relacjonuje pani Anna.” To jest absolutne kłamstwo i jednoczenie totalna bzdura. Po pierwsze podkreślić należy, iż takie słowa nigdy nie padły ze strony wspólnika Spółki. Co więcej zwrócić należy uwagę, iż Spółka nie ma żadnego wpływu na to czy Zrzeszenie będzie istnieć czy nie.
- „Swoją absolutną władzę podkreślił, zabraniając wysyłania hydraulika do udrożnienia rur kanalizacyjnych, które wcześniej zapchali szmatami i gruzem ludzie z jego ekipy remontowej. Nieszczelny pion kanalizacyjny zalewał fekaliami położone niżej piętro. Zrzeszenie Lokatorów stało się organizacją, która ma jakąkolwiek moc sprawczą jedynie wtedy, gdy jest to na rękę landlordowi” Doprecyzować należy, iż pion był już zatkany co najmniej od grudnia 2020 r. Wówczas został jeszcze odetkany na koszt współwłaścicieli. Udało się go raz odetkać, ale zatkał się ponownie i dlatego został wyłączony z użytkowania.
- „Pełnomocnik firmy Obiegło Investment dzieli mieszkanie z dwunastoma członkami ekipy remontowej”. To jest kłamstwo. W mieszkaniu było zakwaterowanych maksymalnie 4 osoby, reszta to byli miejscowi pracownicy.
- Wspomniany pan Edmund nie był poprzednim właścicielem kamienicy, a jest jednym z obecnych współwłaścicieli.
- Michał Obiegło nigdy nie startował do Sejmu z listy Kukiz 15.
Michał Obiegło
OBIEGŁO INVESTMENTS
Spółka komandytowa z siedzibą
w Warszawie