Są zatrudnione na umowach śmieciowych, otrzymują głodowe pensje, a obowiązków mają coraz więcej – tak wyglądają warunki pracy salowych ze szpitala powiatowego w Świdniku. Chcą walczyć o lepsze jutro. W najbliższy piątek organizują protest pod starostwem.
Szpital powiatowy w Świdniku jest dotknięty zarazą, z którą zmaga się ostatnio większość publicznych placówek służby zdrowia w Polsce – obsesją cięcia wydatków i zlecania zatrudniania personelu zewnętrznym agencjom. Tak właśnie było w przypadku salowych. Obecnie pracuje ich w świdnickiej lecznicy niespełna 40. To bardzo niewiele, zważywszy na to, że placówka dysponuje 220 łóżkami ale wystarczająco dużo według szefostwa konsorcjum Izan+ i Naprzód Service, które w ubiegłym roku wygrało przetarg na dostarczenie siły roboczej do szpitala.
O tym, że salowe będą zatrudniane w ramach outsourcingu zadecydował kilka lat temu dyrektor placówki Jacek Kamiński. Od tego czasu postępuje stopniowa erozja standardów zatrudnienia. Pracownice, którym skończyły się umowy o pracę, otrzymywały propozycje podpisania umów-zlecenia z głodową stawką 8,30 brutto za godzinę pracy. – Wiele razy starałyśmy się interweniować w tej sprawie, ale na niewiele to się zdało. Skończyły się różne dodatki, które miałyśmy w szpitalu, np. bony na święta czy dodatki na urlop. To niby niewielkie kwoty, ale dla osoby, która zarabia 1000-1200 zł „na rękę” to jednak znacząca pomoc – skarży się jedna z salowych. Okazuje się, że kobiety są przeciążone pracą, gdyż ich pracodawca oszczędzając na liczbie zatrudnionych pracownic nie zapewnia na zmiany wystarczającej liczby personelu. Zdarza się, że jedna salowa musi obsługiwać dwa albo trzy oddziały. Na zmianach nocnych czasem jest jedna pracownica na cały szpital. – Od lutego są dwie, ale jedna musi wykonywać dodatkowe obowiązki, np. sprzątać schody czy sterylizatornię. Czyli tak naprawdę niewiele się zmieniło – dodaje pracownica.
Co na to władze placówki? – Nie wiem, na jakich zasadach pracują salowe, bo to kwestia ich pracodawcy. Dla nas outsourcing to duża oszczędność. Poza tym robi tak ok. 60 proc. szpitali w kraju. Miałem wybór, albo bezpośrednio zatrudniać salowe w ten sposób doprowadzając do wzrostu zadłużenia szpitala, albo zlecić te usługi na zewnątrz. Nie mogłem podjąć innej decyzji – mówi Jacek Kamiński, dyrektor szpitala w Świdniku.
Zdania dyrektora nie podzielają aktywiści lubelskiego oddziału partii Razem, którzy wspierają świdnickie salowe w ich walce z wyzyskiem. Działacze wystosowali apel do starosty powiatowego Dariusza Kołodziejczyka, w którym czytamy: „Salowym odebrano dodatki za dyżury świąteczne i nocne, premie jubileuszowe i wysługi lat, a także zlikwidowano fundusz socjalny. Systematyczne ograniczanie zatrudnienia i fatalna organizacja pracy doprowadziły do przeciążenia obowiązkami i niesprawiedliwego podziału zadań pomiędzy pracownicami zespołu ds. utrzymania higieny szpitalnej. Ta sytuacja nie pozostała bez wpływu na dwa przypadki zawałów wśród przemęczonych salowych, do których doszło w ostatnim czasie”- czytamy w petycji. Partia Razem dodaje również, że placówki służby zdrowia powinny świecić przykładem odpowiednich warunków pracy dla innych instytucji i firm „zamiast pozwalać na korzystanie w szpitalu z usług firm zewnętrznych, które kosztem najsłabszej grupy pracownic wygrywają przetargi, gdzie decydującą rolę odgrywa kryterium cenowe.”
Starosta zareagował jak na razie lakoniczną wypowiedzią dla lokalnej „Gazety Wyborczej” – Trudno nie zauważyć tu dylematu między ekonomią a kwestią społeczną. Jednak na razie za wcześnie na zwalnianie dyrektora. W pierwszej kolejności będę chciał przeanalizować zapisy przetargu i rozmawiać z przedstawicielami firmy zewnętrznej oraz dyrektorem. Myślę, że sprawę trzeba przedyskutować i poszukać rozwiązań – mówi Kołodziejczyk.
Salowe nie zamierzają jednak bezczynnie czekać na wynik rozmów. W piątek, 18 marca o godz. 12:00 zamierzają zaprotestować pod budynkiem starostwa w Świdniku. Udział w ich demonstracji zapowiedzieli również członkowie partii Razem. Na miejscu będzie obecny także dziennikarz portalu Strajk.eu.