Prawdziwy Polak katolik jako byt idealny, który jawi się w wyobraźni rządzących, czas przeznaczony na żałobę i modlitwę traktuje priorytetowo i przedkłada nad tak prozaiczne czynności, jak na przykład zarabianie pieniędzy. Wie o tym kościół święty, matka nasza w spółce z PiS, który zamierza wkrótce zafundować nam cały katalog nowych świąt narodowych. Najpierw odświeżono odwieczny pomysł wywieszania żałobnych sztandarów z okazji śmierci świętego Papy Polaka. Wolny od pracy i przeznaczony na modlitwę byłby zatem 2 kwietnia.
Potem na kolana padniemy 10 kwietnia – wiadomo, w jaką rocznicę. Z tym pomysłem wystrzelił przed kilkoma dniami poseł Marek Suski. Bo niby czemu w ustawową zadumę popadać by mieli tylko wybrani? „Trzeba godnie obchodzić ten dzień” – stwierdził pomysłodawca. Pytanie, jak nazywałoby się święto? Dzień Pamięci Zasadzki Perfidnych Rosyjskich Kontrolerów?
Poseł Jan Klawiter z PiS z kolei złożył projekt ustawy nakazującej zbiorowe modły 4 dni później – w rocznicę Chrztu Polski. „Dzisiaj, w dobie kruszenia podstaw, na których zbudowany jest nasz byt narodowy i państwowy, w dobie niepewności i obawy o naszą przyszłość, o jutro naszych dzieci, powinniśmy pamiętać o rocznicy Chrztu Polski” – napisał w uzasadnieniu, w którym zachęca do wywieszenia tego dnia biało-czerwonych flag. Jeśli już, obowiązkowy powinien być krzyż. Przecież tylko pod tym znakiem…
Wygląda na to, że oprócz świąt, które już przed laty zaznaczono na czerwono, mielibyśmy przez kilka miesięcy spokój – aż do 16 października. Kardynał Nycz chciałby, aby w kalendarzu pisowca-katolika pojawiła się również data upamiętniająca wybór Jana Pawła II. Gdy do tego dołożymy zakaz handlu w niedziele, Naród będzie tak zajęty modleniem do żółtego portretu papy, śpiewaniem religijnych pieśni i pielgrzymkami pod Pałac Prezydencki, że nie starczy mu już czasu na wyrabianie PKB. Pieniądze szerokim strumieniem popłyną na różnej maści obchody w specjalnie na ten cel wybudowanych przybytkach. A o tym, że nie jest to wyłącznie błazenada nie mająca pokrycia w rzeczywistości, świadczy chociażby fakt zeszłorocznej koronacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski, w której z pełną powagą uczestniczył Andrzej Duda. Święte państwo wznosi mury coraz wyżej.
A serio, PiS doskonale się orientuje, że tworząc religijno-narodowe ceremoniały, dyskretnie przeprowadza swój inżynieryjny plan: buduje społeczeństwo uległe, tkwiące mentalnie w przeszłości i ją rozgrzebujące, patriarchalne, konserwatywne, ale nie mogące też za bardzo psioczyć – bo przekupione pieniężnymi transferami. Dla kościoła zaś to świetna okazja, aby w życiu publicznym znów świecić sutannami i kropidłami przy każdej okazji – co otworzy drogę do kolejnych prób wpływania na kształtowanie prawodawstwa. Zatem wszyscy wstawajmy z kolan, ale tylko na chwilę i tylko po to, żeby zaraz paść na nie ponownie.