Kanadyjska firma Vitality Air sprzedaje butelki ze świeżym powietrzem. Chińczycy kupują je tysiącami.
Powietrze z Gór Skalistych było eksportowane do innych krajów amerykańskich, Indii i na Bliski Wschód, jednak furory tam nie zrobiło. Hitem okazało się na rynku chińskim. Pierwszy ładunek 500 butelek wysłany do Państwa Środka dwa miesiące temu sprzedał się w cztery dni. Dla mieszkańców miast, udręczonych niekończącym się smogiem, nietypowy produkt był jak, nomen omen, łyk świeżego powietrza. Obecnie, gdy w wielkich miastach północno-wschodnich i południowych Chin ogłoszony został najwyższy stopień zagrożenia zanieczyszczeniem powietrza, Chińczycy wykupili już z góry niemal wszystkie z 4 tys. butelek, jakie Vitality Air ma dopiero przewieźć do odbiorców. A ci są najróżniejsi – najczęściej zdarzają się gospodynie domowe, które chcą w ten sposób zatroszczyć się o rodzinę, domy seniora i ekskluzywne kluby nocne.
Dyrektor Vitality Air ciągle odbiera telefony od mniejszych firm w Chinach, które chcą zająć się dystrybucją cennego towaru. Narzeka, że popyt na świeże powietrze jest tak wielki, że jego pracownicy nie nadążają z przygotowywaniem cennych butelek. Jak podkreśla przedsiębiorca, muszą być one ładowane i zamykane ręcznie, by produkt pozostał … wyjątkowy i zabawny. Nie przyjdzie mu do głowy, że cała sytuacja zabawna bynajmniej nie jest. Jeśli już, to tragikomiczna. Oto bowiem kapitalistyczny pęd za zyskiem, niezależnie od okoliczności i wywołanych zniszczeń, doprowadził do trwałego zatrucia powietrza na ogromnych obszarach Chin, niszcząc zdrowie ich mieszkańców. Jako wyjście z sytuacji proponuje im kupowanie świeżego powietrza, by kolejni kapitaliści mogli zarobić. A co, jeśli kogoś nie stać? Wtedy kapitalizm zabija. Dosłownie.
[crp]