Rafał Ziemkiewicz, nieustraszony tropiciel michnikowszczyzny i nieszczęść płynących z „trzeźwienia rano obok kaszalota” ma już plan na pierwsze 100 dni nowego rządu. Plan ów prezentuje w najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”, gdzie tuż przed wyborami odbywa się istny festiwal prymitywnej radochy z zamordyzmu, co przyjdzie i zmiecie z powierzchni ziemi wszystkich myślących inaczej – tych wszystkich, których prawicowi publicyści, pałający żądzą rozliczeń i zemsty, przez ostatnie 4 lata musieli tolerować. W tekście „Sto dni na zmianę” Ziemkiewicz wypatruje samodzielnych rządów PiS (od biedy w koalicji z Kukizem lub Korwinem) z nadzieją, że przyjdzie wreszcie walec i wyrówna.

W niewinnym z pozoru Ziemkiewiczowskim obrazku oczekiwanego, nowego ładu, pobrzmiewa nuta z Orwella. „Tym razem zmiana władzy nie może wyglądać tak, jak się to w III RP przyjęło” – czytamy. Ziemkiewicz chce zmiany totalnej. Bo „w krótkiej historii III RP porównywalną sytuację mieliśmy tylko raz, u jej zarania – w roku 1989. Powszechnie oczekiwano wtedy nowego początku”. Czy Państwo czują dziś tę atmosferę 4 czerwca? Bo ja średnio. Ale prawicowa prasa najwyraźniej podziela kosmiczną wizję Grzegorza Brauna o kondominiach i powierniczych zarządach, spod jarzma których musi się uwolnić. W tym celu przebudować i wymienić należy wszystko.

Nie należy wierzyć mediom, które będą się do nowych panów przymilać i „nawet bez żadnych nacisków władzy (..) pozbędą się z grona ich pracowników osób najbardziej skompromitowanych”. Za mordę trzeba chwycić mocniej! „W czasach dzisiejszych, kiedy telewizyjne obrazki rządzą irracjonalnymi emocjami mas, pozostawianie mediów poza kontrolą instytucji państwa przypomina średniowieczny błąd tolerowania w państwie prywatnych wojsk magnatów”. Wolność słowa? Tak, ale tylko tego jedynie słusznego.

Unia Europejska? „Powinniśmy jasno zdefiniować, czego potrzebujemy (uczestnictwa we wspólnym obszarze gospodarczym), a czego nie, i godzimy się na to wyłącznie w imię celu podstawowego (uczestnictwa w strukturach politycznych, a zwłaszcza wzmacniania ich władzy nad państwami narodowymi)”. Po polsku: dobrze, kiedy dają hajs. Źle, kiedy czegoś od nas za to chcą (przyjęcia uchodźców, przestrzegania europejskiego prawa, redukcji zanieczyszczeń) – bo to godzi w interes Narodu.

„O generalnych zmianach w resortach siłowych i prokuraturach nie ma się co rozwodzić, bo z konieczności ich przeprowadzenia opozycja po swoich doświadczeniach zdaje sobie sprawę doskonale”. W 2005 nie udało się, cholera, wymienić WSZYSTKICH. Stąd Smoleńsk i inne dramaty. Ale spokojnie, „opozycja” uczy się na błędach.

Co jeszcze? Ano generalna reforma administracji, mająca na celu wyłuskanie zastępów posłusznych zombie, likwidacja przywilejów podatkowych. Ach, byłabym zapomniała, reforma systemu podatkowego przebiegać powinna, jak twierdzi Ziemkiewicz, na podstawie projektu śp. Krzysztofa Dzierżawskiego, eksperta Centrum Adama Smitha. Dzierżawski był ordoliberałem. Dla niezorientowanych: ordoliberalizm to „próba modyfikacji klasycznego anglosaskiego liberalizmu: poszanowanie dla własności prywatnej i łączenie reguł gospodarki rynkowej z katolicką nauką społeczną i konserwatyzmem obyczajowym”.

Raz, dwa, trzy! Wielki Brat patrzy! Tylko jest na tyle mądry, by zamiast Orwellowskich zapędów prezentować nam w mediach (które zresztą za chwilę zdelegalizuje) wyłącznie wizję socjalnego dobrobytu. Na szczęście istnieją gadatliwi poddani Wielkiego Brata, którzy z rozbrajającą szczerością uprzedzają w porę o jego zamiarach.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Widzę tu trzy opcje. Albo jest pani taka głupia , albo jest pani taka naiwna, albo jest pani płatnym pachołkiem kapitału zachodniego. Kapitał zachodni jest właścicielem w zasadzie wszystkich ważniejszych mediów informacyjnych w Polsce. Głupotą byłoby przypuszczać że ze swojej własności nie robi użytku. To media decydują o wynikach wyborów a nie polska „demokracja”. Chyba że jest pani tak naiwna i wierzy w niezależność dziennikarstwa w naszym kraju. Jeśli Polska ma zachować jakąkolwiek niepodległość od zachodniego kapitału to koniecznym jest kontrolowanie informacji podawanych przez ten kapitał w mediach których są właścicielami.
    A już krytyka tego że Polska powinna decydować o tym jakie korzyści osiągnąć z członkowstwa w UE to zakrawa na zdradę . Zdradę i kraju i lewicowych wartości. Według pani jak UE partycypuje w kosztach budowy orlików czy autostrad to oznacza że mamy już być niewolnikami we własnym kraju?

    1. #Andy: zgoda (10000%) na 1szą opcję, a także na 2gą opcję a co do MEDIÓW w RPjakiśtamnumer: WYJĄŁEŚ mi z ust. TO CO SIĘ DZIEJE W RP to…..ZDRADA.

      Natomiast nie za bardzo się zgadzam, więcej, TOTALNIE nie zgadzam się, że „Polska powinna decydować o tym jakie korzyście osiągać z członkostwa w EU” bo – EU jest tak debilnym (z punktu widzenia organizacji i zarządzania tworem, prawie tak jak „RP”) – że np. NAJBARDZIEJ SZKODLIWYM działaniem EU było dawanie jakiejkolwiek forsy bo to demoralizujące działanie i oduczyło Polaków co trzeba ROBIĆ żeby ZARABIAĆ. Proszę bardzo, normy, standardy, sposoby ŻEBY PRODUKOWAĆ ale kasę MUSIMY wyłożyć sami a wtedy to „automatycznie” nauczymy się szanować tą kasę (a więc nie stadiony, etc, etc). Ten obecny model EU jest destrukcyjny do cna.
      I oczywiście, że obywatele MUSZĄ mieć kontrolę a to psuje szyki kilku faciom w praktykowaniu „kasa, misiu. kasa”.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…