Były pracownik amerykańskiego wywiadu elektronicznego NSA Edward Snowden dostał w końcu kartę stałego pobytu w Rosji. Po ucieczce ze Stanów w 2013 r., miał najpierw roczne zezwolenie na pobyt w formie azylu, a potem dwa razy przedłużano mu okresy trzyletnie. Snowden ujawnił światowym mediom olbrzymi rozmiar nielegalnego nadzoru elektronicznego NSA nad wieloma zagranicznymi rządami i – masowo – nad obywatelami.
Rewelacje Snowdena doprowadziły do silnych napięć między imperium i jego niezadowolonymi sojusznikami. Stany Zjednoczone były z kolei wściekłe na Rosję, że uratowała Snowdena, oskarżonego o „szpiegostwo”, za co mu grozi 30 lat więzienia. W sierpniu amerykański prezydent Trump zapowiedział, że „rzuci okiem” na sprawę Snowdena, by rozważyć „możliwą łaskę”, lecz jak dotąd nie przeszedł do czynu.
W czerwcu 2013 r. informatyk NSA uciekł do Hongkongu, gdy szukały go amerykańskie służby bezpieczeństwa. Ukrywał się tam i w końcu wsiadł do zwykłego samolotu do Moskwy, skąd miał lecieć gdzieś dalej. Państwa wasalne USA na Zachodzie odmówiły mu jednak azylu. Na początku sierpnia tego samego roku Snowden został oficjalnie przyjęty przez Rosję, jako uchodźca.
W kwietniu 2014 r. pisma The Guardian i Washington Post dostały amerykańską Nagrodę Pulitzera za publikację artykułów o systemie nadzoru NSA, co było możliwe dzięki materiałom Snowdena. Dziś 37-letni mężczyzna mówi to, co wtedy, że musiał ujawnić masowe programy podsłuchowe, „by ludzie wiedzieli , co się robi w ich imieniu i przeciw nim.”