Site icon Portal informacyjny STRAJK

Syria: ewakuacja z Aleppo wstrzymania. Opozycja łamie porozumienie

Planowa ewakuacja antyasadowskich rebeliantów i chętnych mieszkańców Aleppo trwała tylko jeden dzień. Przez postawę opozycji nie wiadomo, czy w ogóle będzie dalszy ciąg. A podobno tak zależało jej na losie cywilów i rannych…

Terroryści z oddziałów Dżabhat an-Nusra, obecnie Frontu Podboju Lewantu

Do prowincji Idlib mieli wyjechać antyasadowscy bojownicy z Aleppo, bez różnicy, czy walczyli w organizacjach uznawanych za terrorystyczne przez cały świat, czy „tylko” w fundamentalistycznych bojówkach sunnickich, czy też w formacjach, które do końca przekonywały o swoich demokratycznych poglądach (równocześnie sprzymierzając się z dwiema pierwszymi grupami). Planowano również ewakuację ich rodzin – łącznie 10 tys. osób. Cztery razy więcej mieszkańców miasta, którzy do końca pozostawali na terenach zajętych przez bojówkarzy, wybrało możliwość udania się do zachodniego Aleppo, od dawna kontrolowanego przez rząd syryjski. Jak zapewniają syryjski Czerwony Półksiężyc i Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, do dziś rana ewakuacja postępowała zgodnie z planem i w drogę do Idlibu wyruszyło w autobusach, samochodach i karetkach pogotowia 8 tys. osób.

Humanitarny plan stanął jednak pod kolosalnym znakiem zapytania na skutek postawy rebeliantów, ku konsternacji sprzyjających im mediów, które nawoływały niemal do końca bitwy o miasto do przerw w oblężeniu, byle tylko „demokratyczna opozycja” zdążyła złapać drugi oddech. Warunkiem przeprowadzenia ewakuacji miało być bowiem równoczesne ewakuowanie rannych i chorych mieszkańców szyickiego miasteczka Al-Fu’a i wsi Kifraja w prowincji Idlib, które od ponad roku otoczone są przez terrorystów z Frontu Podboju Lewantu. I tu okazało się, że dla „opozycjonistów”, którzy tak chętnie przekazywali „Al-Dżazirze” czy Syryjskiemu Obserwatorium Praw Człowieka gorące doniesienia o „zniszczeniu ostatniego szpitala w Aleppo” czy zalewali media społecznościowe drastycznymi zdjęciami cierpiących cywilów, wywiezienie 400 rannych szyitów to warunek absolutnie niemożliwy do spełnienia. „The Guardian” przyznaje, że tym razem nie przez al-Asada działania humanitarne utknęły. Przekonuje jednak, że inne organizacje opozycyjne próbują wpłynąć na dżihadystów, żeby ci jednak zmienili zdanie. Może tak i robią (jeśli zależy im na swoich członkach, którzy mieli dotrzeć z Aleppo do Idlibu), może niekoniecznie. Z pewnością natomiast oburzają się na to, że Iran w ogóle włączył postulat uratowania szyitów z Kifrai i Al-Fu’a do warunków porozumienia.

Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka, które dwa dni temu zdążyło bez żadnych konkretnych dowodów oskarżyć wojska rządowe o mordowanie cywilów, dziś milczy. Najwyraźniej szyici z Al-Fu’a i Kifraji, jako sprzymierzeni z niewłaściwą opcją polityczną, nie zasługują na uwagę zatroskanej społeczności międzynarodowej. Nie zawiódł za to John Kerry. Sekretarz stanu ostrzegł, że lada chwila w Aleppo może dojść do masakry. Do postawy swoich podopiecznych z opozycji się nie odniósł.

Exit mobile version