Przeprowadzony 28 grudnia sondaż wskazuje, iż ponad 3/4 obywatelek i obywateli Grecji jest niezadowolonych z rządów SYRIZ-y. Trudno się dziwić.
[blocktext align=”center”]Rządy premeira Alexisa Tsiprasa skłonnych jest pozytywnie (choć w różnym stopniu) ocenić wyłącznie 10 proc. ankietowanych. 5 procent nie wyraziło żadnego stanowiska i nie umiało dokonać ewaluacji rządów SYRIZ-y. Pozostałe 85 proc., przygniatająca większość, ocenia je źle lub bardzo źle. Zdecydowana większość respondentów uważa również, iż rozwój sytuacji w Grecji zmierza w złym kierunku.[/blocktext]Badanie zostało przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Macedońskiego w Salonikach.
– Najważniejszy jest tak naprawdę drugi aspekt przeprowadzonego badania – komentuje, specjalnie da Portalu STRAJK, Doros Polydorou, grecki działcz lewicowy, były członek SYRIZ-y.
– Tego rodzaju sondaże są dużo bardziej miarodajne jeżeli chodzi o masowe nastroje społeczne w wymiarze niepartyjnym. Po tym co zrobił Alexis Tsipras trudno oczekiwać, by ktokolwiek wyraził się dobrze o SYRIZI-e. Nikt nie jest z tego zadowolony, co wcale nie oznacza, że ktokolwiek ma dziś nadzieję na cokolwiek innego lub gotów byłby na jakieś działanie w celu tworzenia alternatywnych ośrodków politycznych. Druga część badania, w z której wynika, że 90 proc. społeczeństwa dostrzega, iż wszystko zmierza ku fatalnemu końcowi jest o tyle ważniejsza, że pokazuje faktyczny rezultat wolty wykonanej przez Tsiprasa. Ruch, budowany przez lata z tak wielkim trudem, został kompletnie zniszczony. Nie ma nadziei, nie ma żadnych realnych perspektyw. Nic się w Grecji już nie zmieni, jedną nadzieją na nową insprację, choć pewnie już nie takich rozmiarów, byłby jakieś interesujące lewicowe inicjatywy zagranicą. Oczywiśćie, chodzi o takie, które odniosłyby realny polityczny sukces. Najgorsze jednak jest to, czego w badaniu nie uzględniono, iż znakomita większość popadła w apatię i kompletnie pogodziła się z losem. Światowy kapitał osiągnał jeden ze swoich najważniejszych celów — zmusił nas do drastycznego obniżenia swoich oczekiwań wobec życia i rzeczywistości. To samo czeka wszystkich, w całej Europie – podsumowuje Polydorou.
[crp]