Syryjscy Druzowie manifestowali wczoraj przeciw deklaracji prezydenta amerykańskiego Donalda Trumpa w sprawie Wzgórz Golan. Trump zapowiedział, że te zdobyte zbrojnie przez Izrael w 1967 r. i okupowane od tego czasu tereny stanowią izraelską własność. Zerwał tym samym z tradycją dyplomacji amerykańskiej, która, podobnie jak cała społeczność międzynarodowa, nie uznawała izraelskiej aneksji ze względu na jawne pogwałcenie prawa międzynarodowego.

Premier Izrael Netanjahu z amerykańskim senatorem republikanów Lindsayem Grahamem i ambasadorem USA w Izraelu Davidem Friedmanem na Wzgórzach Golan, marzec 2019. pixabay

Dziesiątki tysięcy Syryjczyków zostało ponad pół wieku temu wygnanych ze swej ziemi na skutek tzw. wojny sześciodniowej, kiedy Izraelczycy rozpoczęli okupację i kolonizację reszty nie opanowanej jeszcze Palestyny i Wzgórz Golan. W 1981 r. Izrael oficjalnie anektował Wzgórza (i okupowaną wschodnią Jerozolimę), czego nikomu ze światowej dyplomacji nie wypadało traktować poważnie. Stany Zjednoczone nie miały nic przeciw tym działaniom, ale dbały o pozory bezstronności. Do teraz.

Na Wzgórzach Golan mieszka dziś jeszcze ok. 23 tys. Syryjczyków, przeważnie Druzów wiernych rządowi w Damaszku, i ok. 25 tys. żydowskich kolonistów, przybyłych w ostatnich dziesięcioleciach. Druzyjscy mężczyźni, kobiety i dzieci z syryjskimi flagami manifestowali w miejscach wzdłuż oenzetowskiej linii demarkacyjnej, oddzielającej syryjskie terytoria okupowane od reszty kraju. Były portrety prezydenta al-Asada i transparenty „Golan są syryjskie”, „To my decydujemy o tożsamości Golan”.

Wasef Chatar, przedstawiciel społeczności kurdyjskiej Golanu, zwracał uwagę, że Trump samowolnie rozporządza ziemiami syryjskimi. „Odrzucamy decyzję amerykańskiego prezydenta, bo mówi o czymś, co do niego o nie należy”. Syryjczycy ze Wzgórz od początku okupacji odmawiają przyjęcia obywatelstwa Izraela.

Do deklaracji Trumpa doszło w tydzień po zmianie przez departament stanu oficjalnego statusu Wzgórz: do tej pory były „okupowane”, odtąd są „kontrolowane” przez Izrael. Wszystko to prezenty dla premiera Netanjahu, którego administracja amerykańska popiera w izraelskich wyborach parlamentarnych, przewidzianych na 9 kwietnia.

 

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Może Trump (skoro taki hojny) powinien np .Maryland lub Utach czy Texas podarować Izraelczykom, niech się z okupowanej Palestyny w diabły do USA przeprowadzą?
    Ciekaw jestem co na to Amerykanie?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…