Rodzina Salemów może zostać wyrzucona ze swojego domu, aby zrobić miejsce dla osadników. Urzędnicy gminy Jerozolima wydali nakaz eksmisji bez możliwości odwołania się do sądu.
Nakaz eksmisji wydany rodzinie Salemów, który pierwotnie miał zostać wykonany 29 grudnia, został opóźniony i prawdopodobnie zostanie ponownie wydany w styczniu. Z tego względu artykuł był aktualizowany.
Izrael przygotowuje się do przymusowego wyrzucenia palestyńskiej rodziny z ich domu w jerozolimskiej dzielnicy Szajch Dżarrah w najbliższych tygodniach. Zgodnie z nakazem eksmisji wydanym w zeszłym tygodniu rodzinie Salem, składającej się z 11 osób, szanse na udaremnienie eksmisji na drodze prawnej są bardzo małe. Decyzja eksmisyjna jest oparta na prawomocnym wyroku sądu, od którego nie można się odwołać. Yonatan Yosef, prawicowy radny gminy Jerozolima, który twierdzi, że kupił prawa do ziemi, ma przejąć dom rodziny.
Dom rodziny Salem, w którym urodziły się trzy pokolenia znajduje się po zachodniej stronie Szajch Dżarrah. Spośród 45 palestyńskich rodzin, które mieszkają w tej dzielnicy, 17 stoi w obliczu nakazu eksmisji. Rodzina Salemów jest jedyną, której udało się doprowadzić proces sądowy do końca i skutecznie się odwołać, gdyż sądy w Jerozolimie odrzuciły apelacje mieszkańców. Gdyby pierwotny nakaz został wykonany co do joty, 29 grudnia wyrzucono by ich na ulicę.
Izraelska groźba wydalenia palestyńskich rodzin z Szajch Dżarrah była głównym katalizatorem masowych protestów i przemocy w maju tego roku. Także wojny w Strefie Gazy. Zakładając, że elity polityczne nie zainterweniują w celu opóźnienia decyzji, rodzina zostanie prawdopodobnie zmuszona do opuszczenia swojego domu w nowym roku – będzie to pierwsze wydalenie w tej dzielnicy od 2017 roku.
Fatma Salem, lat 69, urodziła się w tym domu. „Wszystkie moje wspomnienia są z tego miejsca” – powiedziała, gdy siedzieliśmy w jej salonie. Mieszka tam z trzema synami i czterema wnukami. Na stole stoi stare, oprawione zdjęcie najstarszego z dzieciństwa; magnes na lodówce pokazuje jej córkę w dniu ślubu, który odbył się na podwórku. „Wychowałam ich wszystkich tutaj, na moich oczach – kontynuowała – opiekowałam się moimi rodzicami tutaj, w tym pokoju. Oboje odeszli. Ich zapach – czasami chodzę po domu i czuję, że jest przyklejony do ścian”.
Fatma była w domu, kiedy w zeszłym tygodniu usłyszała walenie do swoich drzwi wejściowych. Otworzyła je i zobaczyła zastępcę burmistrza Jerozolimy Aryeh Kinga, trzymającego w ręku telefon i filmującego ją. Obok niego stał Yosef z gminy, urzędnik nr 2 w hierarchii, na czele której jest King. Twierdził, że nabył prawa do ziemi od żydowskiej rodziny, która mieszkała w domu przed 1948 rokiem. Yosef powiedział Fatmie: „To jest mój dom” i wręczył jej nakaz eksmisji.
„Poważnie?” zapytała.
„Tak, to jest nasz dom i odzyskamy go” – odpowiedział Yosef.
„Trzymałam nakaz i zaczęłam się cała trząść” – powiedziała mi Fatma. „Nie wiedziałam, co myśleć ani co robić”. Nakaz eksmisji jest podpisany przez izraelski rządowy Urząd Egzekucji i Windykacji, jednostkę pomocniczą Ministerstwa Sprawiedliwości. To ostatnie słowo procesie prawnym, który rozpoczął się od początkowych nakazów eksmisji wydanych mieszkańcom dzielnicy w latach 80.
Aktualizacja, 21 grudnia: Wydalenie rodziny Salem zostało opóźnione z powodu problemu formalnego. King nie był upoważniony do wręczenia rodzinie nakazu eksmisji osobiście, co zmusiło władze miasta do anulowania pierwotnego nakazu i wydania nowego. Nowy nakaz zostanie prawdopodobnie przekazany rodzinie w styczniu, co opóźni ich wyprowadzkę o zaledwie kilka tygodni.
Dyskryminujące prawo dla uchodźców
Rodzice Fatmy wprowadzili się do domu w Szajch Dżarrah na początku lat 50. ubiegłego wieku, płacąc czynsz za nieruchomość władzom Jordanii, która kontrolowała Wschodnią Jerozolimę do 1967 roku. Osadnicy, którzy mają zastąpić Salemów, nigdy nie mieszkali na tym terenie. Twierdzą, że kupili ziemię od Haddadów, żydowskiej rodziny, która posiadała nieruchomość do 1948 r., kiedy została zmuszona, by z niej zrezygnować.
Po 1967 roku, kiedy rozpoczęła się izraelska okupacja Wschodniej Jerozolimy, rodzina Haddad zażądała ziemi od Izraelskiego Kustosza Własności Nieobecnych, organu państwowego, który przejął ziemię palestyńskich uchodźców, którzy uciekli lub zostali wypędzeni podczas Nakby. Otrzymała ją Zastępca gminy Yonatan Yosef, były rzecznik osadników z Szajch Dżarrah, który sam siebie określa jako „odnowiciela społeczności żydowskiej w Jerozolimie”, twierdził, że kupił ziemię od Sary Asulin, potomkini rodziny Haddad, która mieszkała tam przed 1948 rokiem.
Wszystkie roszczenia własnościowe dotyczące palestyńskich domów w Szajch Dżarrah są możliwe dzięki Ustawie o Sprawach Prawnych i Administracyjnych, która pozwala rodzinom żydowskim, które posiadały ziemię w Jerozolimie przed 1948 r., odzyskać nad nią kontrolę. Grupy prawicowe, które dążą do judaizacji Wschodniej Jerozolimy, wykorzystują to prawo do nabywania ziemi od rodzin palestyńskich, a następnie wypędzają mieszkańców, którzy mieszkają w tych domach od ponad 70 lat.
Watch. In two weeks, Israel will kick out the Salem family from their home in Sheikh Jarrah. Legal experts say there’s no way to prevent it. Only urgent international pressure.
Filmed by Rachel Shor pic.twitter.com/z0WEAwZdw3
— Yuval Abraham יובל אברהם (@yuval_abraham) December 17, 2021
Palestyńskie rodziny, którym grozi wypędzenie z Szajch Dżarrah , były uchodźcami z wojny w 1948 r., ale zgodnie z prawem nie mogą odzyskać swoich dawnych domów. W przeciwieństwie do Żydów, którzy mają prawną możliwość ubiegania się o ziemię utraconą w 1948 roku, Palestyńczykom, którzy zostali wywłaszczeni w czasie tej samej wojny, odmawia się jakiejkolwiek formy odwołania. Ten dyskryminacyjny porządek rzeczy doprowadził do absurdalnej sytuacji: Izraelczycy, którzy nigdy nie mieszkali w Szajch Dżarrah, wprowadzają się do domów palestyńskich uchodźców, a ci teraz są wysiedlani po raz drugi.
Ostatnie wydalenie w Szajch Dżarrah miało miejsce w 2017 roku wobec członków rodziny Szamanisa (Shamanseh). Wtedy Aryeh King był podobno bezpośrednio zaangażowany poprzez swoją organizację, Israel Land Fund, która pomogła w przejęciu domu, w którym mieszkali.
Źródło w izraelskim rządzie powiedziało magazynowi +972, że różne ministerstwa zwróciły uwagę na wydalenie rodziny Salem z powodu obaw o konsekwencje polityczne (rozwój sytuacji w sąsiedztwie jest uważnie obserwowany przez Palestyńczyków i rządy innych państw). Niektórzy izraelscy urzędnicy rozważali nawet możliwości prawne dla rodziny w celu dalszego odwołania się od wyroku, próbując w ten sposób opóźnić jego wykonanie.
Izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało natomiast następującą odpowiedź, która, jak twierdzi, została skoordynowana między wszystkimi odpowiednimi organami rządowymi: „Państwo Izrael jest państwem rządzonym przez rządy prawa, a orzeczenia sądów – które znane są ze swojej niezależności i równowagi, jaką zapewniają w delikatnych kwestiach – są wiążące. Wykonanie orzeczenia zostanie przeprowadzone przez władze, które wezmą pod uwagę wszystkie istotne czynniki, w tym odpowiednie przygotowania przed każdym posunięciem. Wszelkie próby ekstremistów, a w szczególności grupy terrorystycznej Hamas, wykorzystania sytuacji do zwiększenia podżegania, przemocy i terroryzmu powinny zostać odrzucone.”
Chcą wymazać całe nasze życie za pomocą kawałka papieru
Ibrahim, syn Fatmy, który w ostatnich tygodniach prawie nie spał, siedzi cicho w salonie, z półprzymkniętymi oczami. Zwięźle podsumowuje izraelski proces prawny: „Prawo jest przeciwko nam. Chcą wymazać całe nasze życie tutaj za pomocą kawałka papieru. Jakby nasze uczucia były dla nich grą”. „W tym domu po raz pierwszy otworzyłam oczy. Moja córka, najmłodsza, bawi się na tym samym podwórku, na którym ja się bawiłam. Czy oni nie rozumieją, że jesteśmy istotami ludzkimi?”. Wstaje nagle po tym, jak jego czteroletnia córka, również o imieniu Fatma, zaczyna skakać boso w kałuży na podwórku. Woła ją, żeby wróciła.
Starsza Fatma, która jest teraz sama w salonie, cicho dodaje: „Nie jestem pewna, co zrobimy, jeśli nas wyrzucą. Nasza sytuacja ekonomiczna jest zła.” Mówi, że przez całe życie pracowała jako sprzątaczka, w lokalnej szkole, w akademikach czy w Hiltonie.
„Jestem tu przez całe moje życie”, powiedziała Fatma, „mój mąż i ja spędziliśmy nasze życie razem w tym domu. Pamiętam, jak kiedyś piekł ciasta. I moi rodzice też się tu zestarzeli. Teraz nie wiem, co robić i co myśleć.”
Naszą rozmowę ucina hałas dobiegający z zewnątrz. Młodzi, mówiący po angielsku Żydzi przybyli z metalowymi słupkami ogrodzeniowymi. Fatma wyrywa się, by stawić im czoła. „Co robicie?” pyta, gdy zaczynają grodzić działkę przylegającą do domu Fatmy, która jest obecnie używana jako miejsce parkingowe dla dwóch mieszkańców dzielnicy, a także osadnika, który przeprowadził się do Sheikh Jarrah dwa lata temu.
Palestyńczycy przybyli na miejsce i wybuchła słowna utarczka. „Jak mogę dostać się do mojego domu? Dlaczego to robicie?” krzyczała na nich Fatma. Człowiekiem, który stawiał ogrodzenie, był Chaim Silberstein, jeden ze współpracowników Aryeh Kinga. Zażądał, abyśmy go nie filmowali. Przyjechała policja i po obejrzeniu dokumentów prawnych, z których wynikało, że osadnicy nie mają prawa budować ogrodzenia, nakazała wstrzymanie budowy. „To jest początek naszej eksmisji”, powiedziała mi Fatma.
Godzinę później do domu przybył sam King. Stanął przed rodziną i powiedział: „Wkrótce będzie tu dzielnica dla Żydów, dzięki Bogu”, po czym wyrecytował nazwy różnych palestyńskich dzielnic w Jerozolimie, które już pomógł judaizować.
Tekst ukazał się na portalu +972 Mag. Tłumaczenie: Wojciech Łobodziński.