Bez prawa do urlopu, bez ubezpieczenia zdrowotnego i podstawowych praw socjalnych, za 4 zł za godzinę. Niestety to raczej norma w sektorze usług sprzątających i portierów. Podobnie wyglądają warunki pracy personelu na szczecińskiej Akademii Sztuki. Przeciwko wyzyskowi protestują studenci i kadra naukowa. Władze uczelni pozostają póki co głuche na argumenty.

Plakaty w obronie praw pracowniczych na korytarzu Akademii Sztuki w Szczecinie
Plakaty w obronie praw pracowniczych na korytarzu Akademii Sztuki w Szczecinie

Impulsem, który skłonił środowisko studentów i nauczycieli akademiskich do działania na rzecz poprawy warunków pracy personelu było odejście z pracy małżeństwa, które pracowało w portierni Akademii Sztuki przez ostatnie dwa lata. – Państwo Piernikowscy byli bardzo zżyci z całą naszą społecznością – mówi dla Strajk.eu Katarzyna Sokół, jedna z inicjatorek akcji. – Z zasady nie zgadzamy się z wyzyskiem i złym traktowaniem ludzi, ale kiedy to dotyczy osób, które się lubi i spotyka na co dzień, to motywacja do działania jest dodatkowo większa – dodaje studentka. 

Historia małżeństwa Piernikowskich jest opowieścią tragiczną, a zarazem emblematyczną dla stosunków pracy w Polsce. Pani Krystyna trafiła przed świętami do szpitala, a na drugi dzień pojawił się u niej przedstawiciel firmy, w której oboje małżonkowie byli zatrudnieni, każąc jej podpisać zawieszenie umowy na czas choroby. – Z tego powodu z pracy musiał odejść również jej mąż, ponieważ w czasie jej choroby musiał opiekować się ich niepełnosprawnym dzieckiem – opowiada Olga Baszuro, studentka, która również zaangażowała się w akcję.

Warunki pracy sprzątaczek i portierów zostały opisane w liście otwartym, udostępnionym przez studentów.

„Stawka, za którą pracują, jest dramatycznie niska, oscyluje w okolicach 4 pln netto za godzinę pracy, a wynagrodzenia często nie są wypłacane na czas. Firma zewnętrzna stosuje również niezgodną z prawem kaucję pracowniczą, w wyniku której pracownik, który zechce rozwiązać umowę przed upływem miesiąca zostaje obarczony karą finansową. System kar i nagród nie jest pracownikom znany, ponieważ nie otrzymują oni pełnej kopii umowy­zlecenia, którą podpisują, a jedynie jej pierwszą stronę, co jest ewidentnie naruszeniem prawa. W przeszłości, jak wiemy, stosowany był także system zatrudniania pracowników na podwójne umowy: jedną fikcyjną, podlegającą ozusowaniu umowę­zlecenie na roznoszenie ulotek, opiewającą na sumę 50 pln, oraz drugą, której treści pracownicy nie znają” – czytamy w dokumencie. 

Dowiedzieliśmy się również, że w sprawie poprawy standardów zatrudnienia personelu interweniował już wcześniej Związek Zawodowy Nauczycieli Akademickich. Niestety, bez rezultatu  – Pomyśleliśmy, że w takim razie czas na studentów, może jak dojdzie nasz głos to nie da się sprawy dalej ignorować – wyjaśnia w rozmowie ze Strajk.eu Katarzyna Sokół.

Studenci oczekiwali, że władze uczelni zmuszą firmę zatrudniającą personel do unormowania warunków pracy pod groźbą zerwania kontraktu. Ich żądania zostały wyrażone w formie pięciu punktów.

  1.  Zagwarantowania miejsc pracy wszystkim obecnie pracującym na terenie uczelni pracownikom;
  2.  Przywrócenia do pracy Państwa Krystyny i Ryszarda Piernikowskich;
  3.  Jak najszybszego wdrożenia optymalnych rozwiązań sposobu zatrudnienia pracowników;
  4.  Zerwania umów z firmami obecnie wykonującymi usługi na terenie uczelni, które łamią prawo;
  5.  Wydania oficjalnego, pisemnego stanowiska władz uczelni w tej sprawie.

Odpowiedź władz uczelni była jednak rozczarowująca.

„Zaproszony przez władze AS prawnik próbował przekonać nas, że Akademia Sztuki w Szczecinie jako instytucja, nie ma możliwości prawnej ochrony interesów pracowniczych ludzi pracujących na terenie naszej uczelni, a jedyną możliwością są indywidualne procesy pracowników przeciwko firmom zewnętrznym ich zatrudniających. Naturalnie my jako studenci i związkowcy, reprezentujący interesy pracownicze, nie mogliśmy zgodzić się na takie rozwiązanie” – czytamy w liście otwartym studentów AS. 

Wkrótce potem na ścianach uczelni pojawiły się plakaty nawołujące do poprawy warunków pracy i zapowiadające walkę w obronie wyzyskiwanego personelu.

„Chociaż oficjalna reakcja władz uczelni była bardzo spokojna to na drugi dzień nasi wykładowcy otrzymali od Pana Adriana Krasińskiego, Kierownika Sekcji Inwestycji i Remontów wiadomość o zakazie naklejania czegokolwiek na ściany, drzwi i okna na terenie uczelni, a plakaty zostały zerwane. Decyzję motywował przeprowadzonymi pracami modernizacyjnymi, jednak w naszym odczuciu była ona bezpośrednią reakcją na studencką akcję plakatową” – wspominają studenci.

Na kolejną reakcję rektora studenci musieli czekać aż do połowy maja. Wtedy władze opublikowały kolejne oświadczenie,  w którym tłumaczą, że bezpośrednie zatrudnienie sprzątaczek i portierów na umowach o pracę nie jest możliwe z uwagi na wysoki koszt takiego przedsięwzięcia, a jedyne, co mogą zrobić w tej sprawie to włączenie klauzuli społecznej w kolejnych przetargach. „Obowiązujące dziś umowy wygasają w przyszłym roku. Nie widzę możliwości, przede wszystkim w zakresie finansowym, zmiany obecnie obowiązujących umów” – twiedzi rektor prof. dr hab. Ryszard Handke.

Najnowszym akcentem w tej sprawie jest kolejne oświadczenie studentów, którzy przypominają, że zaproponowane przez nich rozwiązanie, jakim jest zażądanie przestrzegania prawa pracy przez wykonawcę usługi, nie wygeneruje dodatkowych kosztów dla uczelni. Autorzy listu zwracają uwagę na brak reacji władzy na ich alternatywną propozycję – powierzenia świadczenia usług spółdzielni socjalnej, której członkami będą dotychczasowi pracownicy. W zakończeniu studenci zapowiadają, że będą walczyć o prawa personelu uczelni do samego końca.

„Ze swojej strony pragniemy zapewnić, że wciąż będziemy dokładać wszelkich starań we wspomaganiu Państwa prac nad rozwiązaniem tego problemu, oraz użyjemy wszelkich dostępnych Nam narzędzi, które pozwolą na osiągnięcie Naszego Wspólnego celu, którym jest zapewnienie godnych warunków pracy dyskryminowanym członkom wspólnoty akademickiej” – czytamy w ich liście.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. To chyba firma pana miecia,pinć kobit na krzyż.Ja mam za swoje usługi 12pln/h.,plus teraz jestem trzeci tydzień na urlopie płatnym.Dodatkowe benefity na święta oraz dofinansowanie „pod gruszą”.Firma jest Niemiecka lecz oddziały w całej Europie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…