Ponad cztery tysiące osób uczestniczyło w szczecińskim Marszu Równości. To rekordowa frekwencja w stolicy zachodniopomorskiego. Demonstracja przebiegła spokojnie, a szumnie zapowiadane protesty miejscowych ekstremistów sprowadziły się do rachitycznego happeningu, na którym nie zjawił się prawie nikt.
W sobotę w Szczecinie na ulicach królowały kolory tęczy – symbol walki o prawa człowieka i rozszerzenie praw obywatelskich. Demonstracje zainaugurowała prezentacja przemówienia Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska zamordowanego w styczniu na fali ksenofobicznego szczucia. „Ten jest zboczony, ten jest zepsuty, kto sieje nienawiść. My jesteśmy najnormalniejsi na świecie.” – mówił włodarz kilka miesięcy przed śmiercią.
Wzdłuż trasy marszu gdzieniegdzie można było zobaczyć smutnych mężczyzn wykonujących obsceniczne gesty. Na uczestnikach tęczowego pochodu nie robiło to jednak żadnego wrażenia. – Idziemy z przekazem miłości. Jak nam pokażą środkowy palec, to my im serduszko – powiedziała na początku pochodu Monika „Pacyfka” Tichy, prezeska szczecińskiej Lambdy, jedna z organizatorek.
Marsz Równości w Szczecinie był również okazją do wyjścia z cienia i zrzucenia kajdan strachu dla wielu mieszkańców mniejszych ośrodków w zachodniopomorskim. – Jesteśmy gejami. Przyjechaliśmy tu, żeby wspierać naszą społeczność, żeby pokazać, że jesteśmy – mówili cytowani przez lokalną „Wyborczą” Adrian i Konrad, którzy przyjechali z Pyrzyc i Trzebiatowa.
W pochodzie uczestniczyło sporo osób starszych, co zadaje kłam propagandzie władzy, która przekonuje, że w marszach równości maszeruje głównie „zideologizowana młodzież”. – Idziemy w tym marszu, bo jesteśmy za wolnością człowieka. Wśród naszych znajomych są geje i lesbijki, to cudowni ludzie – powiedziała Lidia Gawroniak, która na marsz przyszła z mężem, Włodkiem.
– Mam nadzieję, że ten marsz przybliża nas do momentu, że nie będą potrzebne już kordony policji – mówiła literaturoznawczyni i pisarka profesor Inga Iwasiów.
Młodzież Wszechpolska, która tydzień temu zapowiedziała skandaliczny happening, w ramach którego ekstremiści mieli za pomocą spryskiwaczy, szczotek i środków chemicznych „zmywać z ulic brud LGBT”, musiała w sobotę przełknąć gorycz porażki. Po tym jak pomysłodawca akcji, faszyzujący ksiądz Tomasz Kancelarczyk pod presją opinii publicznej wycofał się z uczestnictwa wydarzeniu, wszechpolacy zredukowali happening do namalowania na chodniku tęczowych barw, a następnie spłukania ich wodą.