Czy JKM to już eurotrendsetter? W stronę jego przekonań estetycznych i moralnych dryfuje właśnie szef Eurogrupy – Jeroen Dijsselbloem. Bo jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne, to już od czasu uduszenia Grecji wiadomo, że poglądy obaj dżentelmeni mają bardzo podobne.
Jak głosi polska mądrość ludowa – z obfitości serca usta mówią. Dijsselbloemowi właśnie się ulało. Pierwsze doniosły o tym media hiszpańskie. Całość wypowiedzi szefa grupy ministrów finansów strefy euro wygląda doprawdy obleśnie.
„Jako socjaldemokrata przywiązuję szczególną wagę do kwestii solidarności. Pamiętajcie jednak, że macie też obowiązki. Nie możecie wszystkiego wydawać na kobiety i drinki, a potem prosić o pomoc”.
Trudno powiedzieć, czy można było zawrzeć więcej obraźliwych uwag pod adresem kobiet i nacji zamieszkujących państwa, do których przedstawicieli zwrócił się w ten sposób Dijsselbloem. Zapewne jest to możliwe, nawet w dwóch krótkich zdaniach. Aby jednak się doskonalić w tym kierunku, polityk, pożal się Boże, socjaldemokrata, musiałby jeszcze trochę się nauczyć, najlepiej u samego Krula.
Z relacji mediów hiszpańskich i włoskich wynika, że Dijsselbloemowi stworzono szansę, by przeprosił za swoją wypowiedź, jednakowoż szef eurooligarchii odmówił i twardo obstawał na swoim stanowisku. Tłumaczył także, iż „solidarność w strefie euro” oznaczać musi przede wszystkim, że „wszystkie rządy będą realizowały swoje obietnice przestrzegania dyscypliny finansowej dotyczącej długów”.
Nie trzeba było długo czekać na reakcje. Santos Silva, portugalski minister spraw zagranicznych powiedział w rozmowie z dziennikarzami, iż jest mu żal Dijsselbloema, choć nie tylko z powodu jego wygłupu. „Szef Eurogrupy nie zrozumiał tak naprawdę niczego co zaszło w ostatnich latach w Portugalii, Hiszpanii czy Irlandii”. Kataloński lewicowy europoseł Ernest Utrasun zaprotestował i zażądał wyjaśnień: „Pana żarty są prostackie. Mnie nie śmieszą, choć dla pana są pewnie bardzo zabawne. Proszę mi powiedzieć, czy to co pan przed chwilą powiedział należy traktować jako wiążącą deklarację w ramach pana kampanii ponownego wyboru na stanowisko, które pan piastuje?”.
Zareagował też Gianni Pittella, szef europoselskiego klubu Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów: „Dijsselbloem zachował się niemądrze. Użył obraźliwego, dyskryminującego kraje Europy południowej języka. Nie ma żadnego usprawiedliwiania dla takich wypowiedzi. Zwłaszcza u polityka, który przedstawia się jako postępowy”.