Czy można opowiadać o koronawirusem bez paniki, a zarazem językiem przystępnym i zapadającym w pamięć? Czy urzędnik publiczny musi klepać beznamiętne zdania, o których zapominamy niemal natychmiast? Jadwiga Caban-Korbas pokazała, że komunikat w trudnej sprawie może stać się hitem mediów społecznościowych nie tylko z uwagi na treść, ale również niebanalną formę. Niestety, dla powiatowej inspektor sanitarnej ze Słubic może się to skończyć utratą zatrudnienia.
Główny Inspektorat Sanitarny chce odwołania Jadwigi Caban Korbas. W wydanym komunikacie określa jej zachowanie jako „nieakceptowalne”. Lubuski Inspektor Sanitarny zwrócił się do Starosty Powiatowego, czyli instytucji odpowiadającej za obsadę stanowiska o natychmiastowe odwołanie Inspektora w Słubicach.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz powiedział w rozmowie z reporterką TVN24, że „nie może dochodzić do sytuacji, w której ujawniamy dane osobowe, dane wrażliwe, w której lekko wypowiadamy się o pacjencie, który przebywa w szpitalu i jego rodzinie”. – To jest niespotykane, nigdy nie powinno do tego dojść – podkreślił.
Co przeskrobała Jadwiga Caban-Korbas? Jej wystąpienie już teraz można okrzyknąć największym przebojem epoki koronawirusa. Inspektorka w anegdotycznym stylu opowiedziała o pierwszym przypadku zarażenia w Polsce i o tym jak należy postępować aby zminimalizować ryzyko.
– Nie całujcie się z nikim, kto wykazuje objawy infekcyjne i nie jest mężem. A nawet może i z mężem też nie, bo po co chłop ma się zarazić.Nie plujemy na ulicy. Wiecie państwo dlaczego? Wirus lubi człowieka, on wcale nie chce siedzieć na powierzchniach, które nie są ludzkie. Nie ma się tam czym paść. Ale w tej galaretowatej plwocinie może kilka godzin przetrwać, aż ona nie wyschnie – mówiła.
– Policję prosiłabym o ewentualną pomoc, jakbym miała jakichś filozofów, którzy nie są się tej kwarantannie poddać, albo zwiewają jak ten dziadek we Włoszech, 80-prawie letni. Ale proszę państwa, nie ma się co dziwić, przy niedotlenionym mózgu pacjenci zachowują się różnie. Nie ma tu żadnego leśnika? To dobrze, nie odstrzeli mnie, jestem przeciwnikiem tego co się dzieje, bo ja kocham zwierzęta. I ludzi też zresztą – snuła swoją opowieść Caban-Korbas.
Inspektorka wyjaśniła też, że pacjent znajduje się z żoną w stanie separacji, mieszkając z nią drzwi w drzwi, co prawdopodobnie uchroniło kobietę przez zarażeniem. Caban-Korbas przyznała także, że na razie „nie jest do końca jasne”, jak przebiegały kontakty zakażonego pacjenta z osobami, z którymi podróżował z Niemiec. Jak stwierdziła, „pół autokaru kaszlało”. Mam informację od niego, że w Cybince nie spotykał się z nikim. Nie do końca jest jasne, bo pan twierdzi, że jak wsiadał to nie miał żadnego kaszlu, usiadł z tyłu, siedziała tylko jedna pani, pół autokaru kaszlało. Ja nie wiem, kto kogo poczęstował i czym. Apeluję do państwa, nic się nie dzieje. Natomiast dowala ludziom starszym i schorowanym – mówiła Caban Korbas.
65-letni mężczyzna przebywa w szpitalu zakaźnym w Zielonej Górze, jego stan jest dobry, prawdopodobnie niebawem wyzdrowieje.
Szkoda tylko pani inspektor.