Site icon Portal informacyjny STRAJK

Sześciolatki do szkół już od przyszłego roku

– Odrzucamy to, co było wbrew dziecku – mówiła minister oświaty, Anna Zalewska, która zapowiedziała że projekt ustawy jeszcze dziś trafi do Sejmu.

pixabay.com/Henzulux

Reforma, planowana przez Prawo i Sprawiedliwość, zakłada powrót do zerówek dla sześcioletnich dzieci – będą one mogły znajdować się albo przy szkołach, albo przy przedszkolach. Jak zapowiedziała posłanka PiS Marzena Machałek, ustawa ma też zamienić obowiązek przedszkolny pięciolatków na gwarancję miejsca w przedszkolu dla dzieci w tym wieku i rok młodszych. Do szkoły będą mogły pójść sześciolatki, które otrzymają odpowiednie zaświadczenie lub będą miały za sobą co najmniej roczne przygotowanie przedszkolne. W przypadku tych urodzonych w ostatnim kwartale spełnione będą musiały być obydwa warunki. Zdaniem Machałek ok. 10-15 proc. rodziców zdecyduje się na takie rozwiązanie chcąc, żeby ich dzieci uczyły się w mniejszych klasach. Pozostałymi uczniami będą odroczeni w zeszłym roku siedmiolatkowie oraz dzieci powtarzające klasę – w sumie te grupy również mają stanowić 10-15 proc. rocznika, urodzonego w 2008 roku. W sumie zatem w 2016 r. poszłoby od trzech do pięciu razy mniej dzieci niż normalnie.

– Zamieszanie, a zwłaszcza gwałtowny pośpiech w decydowaniu o obowiązku szkolnym sześciolatków dowodzi tego, że nad wątkami merytorycznymi i ekonomicznymi przeważają zachcianki polityczne – mówił kilka dni temu Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego, w rozmowie z TVN24. ZNP ostrzega, że w wyniku pisowskiej reformy sześciolatki po prostu wrócą do przedszkoli, gdzie zabraknie miejsc dla najmłodszych, trzyletnich dzieci. To oznaczałoby dramat dla tysięcy rodzin w Polsce, które skazane byłyby na organizowanie kosztownej indywidualnej opieki bądź rezygnację z pracy. W rozmowie z „Super Expresem” Broniarz mówił też o tym, że dostęp do poradni psychologicznych, wystawiających zaświadczenia sześciolatkom, jest ograniczony w mniejszych ośrodkach. Dochodziłoby zatem do sytuacji, w której miejskie dzieci – które i tak mają lepszy dostęp do kultury, ich rodzice dysponują wyższym wykształceniem i są zamożniejsi – miałyby dodatkowy plus w postaci wcześniejszego rozpoczynania edukacji. Nie bardzo też wiadomo, co zrobić z nauczycielami edukacji wczesnoszkolnej. W przyszłym roku będzie dla nich mniej pracy, jednak już za dwa lata tyle samo – masowe zwolnienia z pewnością wywołałyby protesty i odbiły się negatywnie na szkołach, a trzymanie pracowników, pozbawionych przez rok pracy to niegospodarność. – Chaos przy wprowadzaniu tych zmian jest kolosalny – mówił Broniarz.

[crp]
Exit mobile version