W Szwecji oraz Finlandii jak bumerang powraca co jakiś czas temat dołączenia do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Teraz debata w tej sprawie trwa w rządzonej przez socjaldemokratów Szwecji. Za wejściem do wspólnoty militarnej zdają się lobbować media.

W roku 1949 Szwedzi, powołując się na swój neutralny stosunek wobec światowych mocarstw postawili się Amerykanom i nie dołączyli do Sojuszu Północnoatlantyckiego, co zrobiły zarówno Dania, Islandia jak i Norwegia. Po upadku zimnowojennego porządku świata pomysł wejścia do NATO zaczęły popierać jednak siły prawicowe i liberalne, czemu przeciwna była lewica. Mimo tego, że rządzący zapewniali, że takie rozwiązanie nie wchodzi w grę, to szwedzkie wojska brały czynny udział w akcjach militarnych prowadzonych przez NATO. Szwecja wysłała swoje jednostki do Bośni, Kosowa, Libii oraz Afganistanu.

Rozmowy na temat możliwego wejścia do NATO przez Szwecję powróciły pod koniec września bieżącego roku. Ministrowie obrony Finlandii, Szwecji oraz Norwegii spotkali się wówczas w celu omówienia współpracy militarnej pomiędzy swoimi państwami, a także zapewnieniu bezpieczeństwa w regionie. Jak informowały media, chodziło głównie o rejon Arktyki, która od kilkunastu lat zaczyna być powoli kolonizowana przez Stany Zjednoczone, Chiny oraz Rosję.

14 grudnia w szwedzkim parlamencie odbyła się gorąca dyskusja na temat współpracy z Sojuszem Północnoatlantyckim. Warto zaznaczyć, że wniosek o wprowadzenie punktu do obrad złożyła opozycja, składająca się z liberalnej partii Moderaterna oraz skrajnie prawicowi Szwedzcy Demokraci. Rządzący krajem socjaldemokraci oraz szefowa szwedzkiej dyplomacji, Ann Linde, krytykowała ten pomysł i sugerowała, by temat zakończyć. Wsparli ich w tym Zieloni, którzy od 6 lat są koalicjantem socjaldemokratów, oraz demokratyczni socjaliści z Vänsterpartiet.

Cały szum wokół dołączenia do NATO przez Szwecję rozpoczęła centroprawica, która zyskała poparcie (zazwyczaj wspierających socjaldemokratów) liberałów oraz centrum. I właśnie głosami opozycji parlamentarnej Riksdag przyjął wezwanie do rozpoczęcia negocjacji z Sojuszem Północnoatlantyckim. Choć zapis nie jest wiążący, to pokazuje, iż temat dołączenia Szwedów do NATO stanie się jednym z ważniejszych w debacie publicznej. Socjaldemokraci zmuszeni są zatem do opracowania skutecznej kampanii, która trafi do świadomości Szwedów i przekona ich, że jednak wejście do NATO nie jest Szwecji potrzebne. Na ten moment sondaże wskazują, że obecnie rządząca partia wygra wybory, więc skutecznie przekonuje do swojego programu; inna sprawa, że nie jest to przewaga bardzo duża i do utworzenia rządu socjaldemokraci będą znowu potrzebowali koalicjanta. Poza tym do głosowania zostało wciąż półtora roku.

Administracja premiera Stefana Löfvena musi zatem zmierzyć z kolejnym, po koronawirusie, kryzysem politycznym. Za kadencji tego premiera Szwecja już raz podejmowała temat obecności w NATO. W 2016, po tym jak Siergiej Ławrow, rosyjski minister spraw zagranicznych zapowiedział, że “należy podjąć wszelkie kroki, aby nie doszło do dołączenia Szwecji do Sojuszu”, administracja Löfvena przygotowała wielostronicowy raport, z którego wynikło tylko tyle, że sprawa “jest skomplikowana”.

patronite
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…