Ministerstwo Środowiska usiłuje przekonać Trybunał Sprawiedliwości, że nakaz wstrzymania wycinki drzew został wydany bezpodstawnie. Resort Szyszki snuje dramatyczne wizje dewastacji środowiska i strat materialnych.
Polska miała czas do dzisiaj, by ustosunkować się do wydanego 28 lipca nakazu natychmiastowego wstrzymania wycinki drzew na chronionych obszarach Puszczy Białowieskiej. Ministerstwo ustosunkowało się zatem. Przekonuje, że podjęte działania są zgodne z zapisami dyrektywy ptasiej i siedliskowej, a więc właśnie tej, którą Polska, według Komisji Europejskiej, naruszyła.
Główny argument ministerstwa pozostaje ten sam – Szyszko twierdzi, że zatrzymanie wycinki doprowadzi do zniszczenia siedlisk przyrodniczych, co potencjalnie będzie stratą nieodwracalną, a z pewnością kosztowną, wycenioną na 3,42 mld złotych. To, że Komisja twierdzi inaczej, w ocenie ministra jest efektem bazowania na hipotezach. Szyszko upiera się wreszcie, że KE nie wykazała w jednoznaczny sposób prawdopodobieństwa powstania nieodwracalnych, poważnych szkód na skutek prowadzonych wycinek.
– Jeśli zostanie potwierdzone, że wycinka ma dalej miejsce w Puszczy Białowieskiej, sprawa zostanie wzięta pod uwagę w prowadzonej procedurze praworządności dotyczącej Polski – powiedziała rzeczniczka Komisji Europejskiej Mina Andreewa. Tymczasem Ministerstwo Środowiska nie tylko wysłało do Trybunału swoje pismo, ale i zapowiedziało, że będzie ciąć dalej. W Puszczy trwają protesty ekologów.