Minister środowiska twierdzi, że „na razie” nie będą podejmowane decyzje o dodatkowej wycince drzew w Puszczy Białowieskiej. Wciąż jednak chce usuwać martwe drewno, które „staje się siedliskiem szkodników”.
Jan Szyszko rozmawiał z radiową Jedynką. Stwierdził, że trzeba „bronić honoru Polski, która jest atakowana” – za ataki te odpowiedzialny jest oczywiście nie kto inny, a zagraniczne media, martwiące się o plany PiS wobec ostatniego tak dużego pierwotnego kompleksu leśnego w Europie. Ku uldze przyrodników i obywateli, ceniących dobro narodowe w postaci Puszczy Białowieckiej, minister na razie nie planuje zwiększać wycinki drzew – leśnicy, którzy w ciągu 4 lat wykorzystali już 90 proc. planu na lata 2012-2022, domagają się aneksu, który pozwoli im na wyższe zyski. Minister Szyszko stwierdził, że „na razie” taki aneks nie zostanie podpisany.
Ministerstwo przeprowadziło jednak „inwentaryzację”, w wyniku której stwierdzono, że w Puszczy zalega 3,5 mln m3 suchego drewna, które – zdaniem Szyszki i jego doradców – jest źródłem „szkodników”. Tymczasem, jak twierdzą naukowcy zgromadzeni w Komitecie Ochrony Przyrody PAN, to właśnie wyjątkowe bogactwo gatunkowe, związane m.in. właśnie z martwym drewnem i odgrywa w ekosystemie ogromną rolę, było jednym z powodów wpisania Puszczy na Listę Światowego Dziedzictwa w 2014 roku. „(…)usuwanie martwych i umierających drzew jest jednym z podstawowych zagrożeń dla siedlisk grądów kontynentalnych, borów i lasów bagiennych oraz łęgów, a wycinka lasu i usuwanie martwych świerków w wieku ponad 100 lat zagraża zachowaniu reliktowej fauny puszczańskiej, zwłaszcza dziuplaków i rzadkich gatunków owadów z grupy ksylobiontów i ksylokambiofagów.” – pisał w liście otwartym już w listopadzie ubiegłego roku prof. Zbigniew Mirek, szef Komitetu.
[crp]