Ministerstwo środowiska pod dowództwem Jana Szyszki szykuje kolejną ustawę dewastującą przyrodę. Właściciele prywatnych posesji nie będą już musieli występować o zgodę na wycięcie drzew na swoim terenie. Ekolodzy alarmują: pomysł doprowadzi do zubożenia i tak już przetrzebionych drzewostanów.

Resort Szyszko znów chce zaszkodzić przyrodzie / kooperacjamiejska.pl

Zmiany mają wejść w życie od początku przyszłego roku. Projekt nowelizacji został zgłoszony przez grupę posłów Prawa i Sprawiedliwości. Obecna władza stosowała ten manewr już wielokrotnie. Pozwała on uniknąć konieczności przeprowadzania konsultacji społecznych, dzięki każda, nawet najbardziej szkodliwa społecznie ustawa, może zostać przepchnięta w trybie ekspresowym. Plan został już zresztą praktycznie zrealizowany. 16 grudnia projekt został przyjęty przez Sejm, 20 grudnia zaaprobował go Senat. Jedynym senatorem głosującym przeciw był Marek Borowski .Obecnie jedyną instancją, która może ocalić drzewa jest prezydent. Trudno jednak się spodziewać, by Andrzej Duda zdobył się na taki gest.

Co dokładnie zakłada nowelizacja? Właściciele posesji zyskają prawo wycinki drzew bez konieczności występowania o pozwolenie w urzędzie gminy czy miasta. Skąd ten pomysł? Ministerstwo argumentuje, że dotąd 95 proc. zgłoszeń było weryfikowanych pozytywnie. Szyszko nazywa obowiązujący obecnie wymóg „zupełnie niepotrzebną biurokracją”.  – Te zmiany to danie wolności wyboru ludziom – mówi cytowany przez „Gazetę Wyborczą” szef resortu środowiska.
Czy wyciąć będzie można każde drzewo stojące na prywatnym terenie? Niezupełnie. Ocalone od rzezi zostaną pomniki przyrody oraz drzewa, których obwód na wysokości 130 cm wynosi min. 50 cm (w przypadku topoli, wierzb, kasztanowców, klonów, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego – 100 cm). Na pozbycie się wymienionych gatunków potrzebne będzie zezwolenie. Wycinka nie będzie mogła być również motywowana potrzebami działalności gospodarczej. Spadną natomiast opłaty. Pozwolenie nie będzie się wiązać z kosztami wyższymi niż 500 zł. Obecne przepisy mówią w niektórych przypadkach nawet o 170 tys. zł.
Ustawa została poddana miażdżącej krytyce przez organizacje zajmujące się ochroną przyrody.  Greenpeace nazywa nadchodzące zmiany „nowym rozdziałem w historii rzezi polskich drzew”. Projekt surowo oceniają również Zieloni.”Taka interpretacja pokazuje całkowity brak zrozumienia, że obecny system pozwala kontrolować i ewidencjonować wielkość i ilość wycinek. Proponowane w ustawie zmiany pozbawią samorządy tej wiedzy i kontroli. Skutek będzie taki, że od 1 stycznia przyszłego roku w naszych miastach, miasteczkach i wsiach zaczną nagle znikać drzewa, bez niczyjej wiedzy, zgody, ani nadzoru. Z całą pewnością wywoła to masową frustrację i protesty społeczności lokalnych, które już obecnie często walczą o zachowanie drzew przed wycinką, gdyż są one dla nich bardzo ważnym elementem otoczenia. Drzewa są dobrem wspólnym, które nie może podlegać absolutowi prawa własności” – czytamy w oświadczeniu na stronie partii.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…