„Zawodowi związkowcy”, którzy „grają dziećmi/pacjentami/mieszkańcami Warszawy”, w walce o interesy „uprzywilejowanej grupy zawodowej” dokonują „szantażu”. Społeczeństwo może tylko smutno patrzeć na „awanturę”, której dokonują jego kosztem. Niczego im nie brakuje – zarabiają więcej niż zwykły Kowalski, chociaż bynajmniej się nie przepracowują. Tak naprawdę zawsze chodzi im o to samo – stają po prostu po stronie opozycji, upolityczniają rozmowę na temat Sprawy. Już wiemy o kim mowa, prawda? O każdej zależnej od państwa grupie zawodowej z silnym ruchem związkowym, która buntuje się przeciw władzy. Nie tylko tej władzy – każdej, która rządziła Polską od 1989 roku. Całe zdania z prowadzonej dzisiaj obrzydliwej nagonki na nauczycieli można przepisywać, zmieniając nieliczne tylko słowa i porównywać z tym, co pisały media liberalne (albo narodowe)Czytaj dalej >>>