Wyjątkowo wyrodna jest współczesna matka Polska wobec tych synów i córek, z których powinna być dumna. Nasi przodkowie, których działalność zmieniła ten świat na lepszy i bardziej sprawiedliwy są spychani w zapomnienie, a często w haniebnym stylu oczerniani. Na splendor i cokoły mogą natomiast liczyć okrutni arystokraci, agenci caratu i zwykli mordercy. Niesprawiedliwość III Rzeczpospolitej znajduje odbicie w sferze symboli i pamięci historycznej.
Dziś obchodzimy święto wyzwolenia Warszawy. A przynajmniej kiedyś, trzydzieści lat temu z hakiem, ktoś wspominał jeszcze o trzech tysiącach żołnierzy, którzy oddali życie podczas operacji odbicia stolicy naszej ojczyzny z rąk hitlerowców. Dziś data 17 stycznia jest spowita milczeniem – symbolicznym i wymownym, przeplatanym gdzieniegdzie pomrukami niechęci. Żadnemu przedstawicielowi władzy – czy to katokościółkowej, centralnej, czy rzekomo progresywnej, lokalnej- nie przeszło przez gardło słowo „dziękuję”. Prezydent Rafał Trzaskowski wespół z inspektorami z IPN doprowadził w 2019 roku do wymazania z mapy Warszawy ulicy 17 stycznia. Za rządów Platformy Obywatelskiej historyczni fałszerze bezkarnie usuwali z przestrzeni publicznej stolicy miejsca poświęcone antyfaszystowskim bohaterom. Nie ma już monumentu generała Zygmunta Berlinga, z placu Wileńskiego zniknął pomnik Braterstwa Broni, a w Parku Skaryszewskim straszy pustka po pomniku Wdzięczności Żołnierzom Armii Czerwonej.
Dwa dni temu mieliśmy 102 rocznicę śmierci Róży Luksemburg. O wybitnej ekonomistce i największej w historii Polski działaczce politycznej pamiętała przynajmniej lewica – na wysokości zadania stanęła młodzieżówka SLD, wrocławski oddział Lewicy Razem, a także inne, bardziej radykalnie lewicowe organizacje. Nie można powiedzieć, że Róża została całkowicie zapomniana. Podejmowane są próby przywrócenia pamięci o jej dorobku do powszechnej świadomości, dwa lata temu wydana została biografia w formie komiksu. Rządząca Polską prawica chciałaby jednak, abyśmy o Róży myśleli wyłącznie źle. W 2018 roku, w ramach antykomunistycznej krucjaty rada miejska Zamościa zadecydowała o usunięciu pamiątkowej tablicy na domu rodzinnym ekonomistki i rewolucjonistki.
Na tym etapie przegrywamy walkę o pamięć. Nie mamy siły politycznej ani narzędzi władczych do zatrzymania tego barbarzyństwa. Możemy jedynie szarpać, protestować, upominać się o prawdę historyczną. Możemy też marzyć i marzeniami się dzielić.
Wczoraj, kiedy przeczytałem, że Narodowy Bank Polski planuje w połowie lat dwudziestych emisję banknotu o nominale 1000 zł , pomyślałem, że to moment, aby upomnieć się o pamięć ludową i bohaterów walki o równość. W 2025 roku będziemy obchodzić trzydziestolecie denominacji. Jakże to symbolicznie paradne, że na najniższym nominale mamy obecnie księcia, który, według opinii wielu historyków, dorobił się na sprzedaży rodaków jako niewolników na zachód i postanowił założyć państwo dla zabezpieczenia swojego interesu. Gęby pozostałych patronów zdobiących szmal nasz codzienny przywołują równie nieciekawe historię.
Dlatego życzyłbym sobie i temu umęczonemu kapitalizmem społeczeństwu przełamania panowania smutnych dziadów, przynajmniej na papierach płatniczych. Chciałbym, aby na 1000 zł banknocie znalazła się Róża Luksemburg, a jej najsłynniejsza maksyma „Socjalizm albo barbarzyństwo – innej drogi nie ma” powróciła z czasem do wymiaru potencjalności.