Strajk jest wynikiem niepowodzenia rozmów pomiędzy kierownictwem niemieckich linii lotniczych Lufthansa i związku zawodowego pilotów i inżynierów lotu – Vereinigung Cocpit. Naturalnie, chodzi o wysokość pensji.

Osią sporu pomiędzy pilotami, a Lufthansą jest wysokość podwyżki. Szefostwo linii lotniczej skłonne jest zgodzić się  na podwyżkę rzędu 2,5 proc., do roku 2019. Tymczasem Vereinigung Cocpit żąda co najmniej 3,7 proc. Podwyżka objąć ma 5,4 tys. pilotów Lufthansy.

Rozmowy załamały się już w minioną niedzielę, w poniedziałek związkowcy ogłosili, iż strajk zostanie przeprowadzony właśnie dziś. Ze wstępnych informacji wynika, że loty innych przewoźników, którzy należą do holdingu Lufthansa będą odbywały się bez przeszkód. Dotyczy to dwóch linii niskobudżetowych – Germanwings i Eurowings oraz Austrian Airlines, SWISS i Brussels Airlines. Dziś rano okazłało się jednak, że pracy odmówiły również niektóre załogi pokładowe Eurowings i uziemiły około 60 lotów z Hamburga i Duesseldorfu. Zaś sam główny niemiecki przewoźnik ma się z pyszna. Od północy do godz. 7 rano Lufthansa zmuszona była odwołać aż 867 połączeń. To blisko 1/3 wszystkich planowych lotów dzisiejszego dnia.

To jednak nie koniec klasowej epopei na niemieckich lotniskach. Wczoraj późnym wieczorem Verenigung Cocpit zapowiedziało przedłużenie strajku o kolejne 24 godziny, tj do 23:59 24 listopada.

Szefostwo niemieckiego przewoźnika odniosło się do inicjatywy pracowników nader ogólnie. W komunikacie czytamy, iż „ofiarmi” strajku może być nawet 100 tys. pasażerów. Nie ma jednak informacji co do ewentualnej zmiany stanowiska po którejkolwiek ze stron sporu.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…