Krakowscy taksówkarze protestowali przeciwko szarej strefie przewozów. Walczą przede wszystkim z Uberem – amerykańską korporacją, która zaczynała jako start-up. Teraz działa w ponad 100 miastach w USA i 50 krajach świata – w tym w Polsce.
Prawie tysiąc taksówek przejechało przez miasto z prędkością 20 km/h blokując dwa pasy jezdni. Udało im się skutecznie sparaliżować Kraków. Wszystko przez to, że muszą walczyć z nieuczciwą konkurencją. Tydzień temu podobny protest zorganizowali taksówkarze z Warszawy. Głównym wrogiem licencjonowanych kierowców jest Uber.
W Polsce Uber działa w Warszawie, Krakowie i Trójmieście. Firma nie płaci podatków w kraju, pieniądze z transakcji pomiędzy klientem a kierowcą idą prosto na rachunek w USA. Kierowcy omijają też krajowego fiskusa. Uderza to w taksówkarzy, bo przez to stawki za przejazd Uberem są niższe. Co ciekawe Platforma Obywatelska chce zalegalizować działalność firm takich jak Uber.
Przeciwko Uberowi protestują związki zawodowe, a rządy próbują zablokować jego działalność. Jeden z największych brytyjskich związków poinformował, że złożył do sądu skargę w sprawie płac i warunków pracy kierowców korporacji. Francja wprowadziła w ubiegłym roku prawo, które zabrania świadczenia usług, które narażają pasażerów na jazdę z kierowcami bez licencji. Spowodowało to wycofanie się przewoźnika z kraju. Z Uberem walczą również między innymi Niemcy i Japonia.
W środę przed francuskim sądem stanęli szef Ubera we Francji Thibauld Simphal i szef odpowiedzialny za działalność firmy w zachodniej Europie Pierre-Dimitri Gore-Coty. Zarzuca im się łamanie francuskiego prawa.