Sejm pod naciskiem PiS pracował w nocy. Tzw. tarcza antykryzysowa, bijąca w pracowników, by ratować sektor finansowy, została przegłosowana.
Jest już dla wszystkich oczywiste, że skutki społeczne i gospodarcze pandemii będą bardzo dotkliwe. W tej sytuacji pomysł chronienia przede wszystkim sektora finansowego jest pomysłem w sposób oczywisty szkodliwym. Owszem, ustawa chroni przez krótki moment mikrofirmy (do 9 zatrudnionych) i samozatrudnionych, zwalniając ich z płacenia ZUS przez kilka miesięcy, ale to niczego w gruncie rzeczy nie rozwiązuje. Jeśli polska gospodarka wpadnie w długotrwałą recesję, te biznesy i tak będą w potężnych kłopotach z powodu braku klientów. Świadczenie będzie też przysługiwać tylko podmiotom, które wykażą spadek obrotów o 50 proc.
Ustawa przewiduje także dokładanie się przez państwo do wynagrodzeń – budżet wyłoży 40 proc. wynagrodzenia, 40 proc. zapłaci pracodawca, a pozostała 1/5 zostanie pracownikowi po prostu odebrana. Zostały, proponowane przez liberalne kręgi, a klepnięte przez wspólne głosowanie PO-PiS, cięcia płac, brak osłon dla zwalnianych i zatrudnionych na śmieciówkach. Ci ostatni dostaną tylko jednorazową zapomogę w wysokości 2080 zł.
„Dziś nad ranem PiS i Platforma Obywatelska zagłosowały wspólnie za cięciem płac. Nie będzie stabilnych osłon dla najsłabszych, nie będzie praw pracowniczych ani normalnych zasiłków dla ludzi na śmieciówkach. Czeka nas wzrost bezrobocia i ubóstwa. Pieniądze, zamiast do pracowników i małych firm, popłyną do banków”, napisał Adrian Zandberg. Posłanka Marcelina Zawisza zwróciła tez uwagę, że głosami prawicy przywrócono możliwość prywatyzacji szpitali.
„PiS i PO wspólnie zagłosowały za antypracowniczą ustawą. PiS i PO wspólnie zagłosowały za ustawą, która zmienia kodeks wyborczy. PiS i PO zagłosowały za ustawą, która umożliwia komercjalizacje szpitali”, napisała Zawisza na swoim profilu na FB. Chodzi o zapis umożliwiający przekształcenie własnościowe zakładu opieki zdrowotnej, który na koniec roku okaże się „na minusie”.
PO zagłosowała też zgodnie z PiS w sprawie zmian w Kodeksie wyborczym, zgodnie z którymi dopuszcza się możliwość głosowania korespondencyjnego dla tych wyborców, którzy w dniu głosowania skończyli 60 lat, przebywają na kwarantannie lub są izolowani w szpitalach lub domach. Część prawników uważa, że jest to naruszenie Konstytucji, ponieważ m.in. niedopuszczalne jest zmienianie zasad głosowania w trakcie wyborów, które formalnie trwają od ogłoszenia ich 5 lutego.
„Konstytucja jest jednoznaczna i wyklucza z trybu pilnego zarówno kodeksu, jak ustawy dotyczące na przykład wyboru prezydenta” – powiedział dla RMF FM były sędzia Trybunału Konstytucyjnego i były szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński.
Jest oczywiste, że partia rządząca za wszelką cenę prze do przeprowadzenia wyborów prezydenckich 10 maja nie bacząc na sytuację epidemiologiczną w kraju i na świecie. Jest zachwycona ostatnimi sondażami, w których co prawda prognozowana frekwencja nie sięga nawet 1/3 uprawnionych do głosowania, ale za to na Dudę chce głosować 65 proc. pytanych.
„Organizowanie wyborów w trakcie epidemii to przepis na tragedię. Kto tego nie rozumie, jest idiotą. Kto rozumie, a mimo to prze do takiego rozwiązania – będzie mieć krew na rękach”, napisał Adrian Zandberg.