O tym, że TPN przejmuje schroniska nad Morskim Okiem oraz w Roztoce, wiadomo od jakiegoś czasu. Ale wczorajsze wydanie „Tygodnika Podhalańskiego” ujawniło, że zamierza również wyrzucić z pracy Marię Łapińską, której rodzina od lat dzierżawi nieruchomość od PTTK i prowadzi schronisko od 1945 roku.
Sprawa gruntów pod tatrzańskimi schroniskami jest skomplikowana. Od lat zarządza nimi Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajobrazowe, które jest oficjalnym spadkobiercą Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. To ono zakładało tatrzańskie schroniska na przełomie XIX i XX w. (jednym z założycieli był m.in. Tytus Chałubiński). Figuruje też w większości ksiąg wieczystych gruntów pod schroniskami. Ale nie we wszystkich. Okazuje się, że formalnie akurat te grunty należą do Skarbu Państwa – a więc prawo do użytkowania wieczystego ma Tatrzański Park Narodowy jako tegoż państwa przedstawiciel.
Próbuje więc przejąć schroniska – niestety, jak alarmuje „Tygodnik Podhalański” – kosztem rodziny Łapińskich, która od 150 lat dzierżawi i prowadzi schronisko. O sprawie wprawdzie napisała wczorajsza „Rzeczpospolita”, ale stwierdziła tylko, że „w przypadku schronisk nad Morskim Okiem i w Dolinie Roztoki TPN wezwał PTTK do próby ugodowej, żądając wydania nieruchomości i zapłaty 9 mln zł tytułu bezumownego korzystania z obiektów. Kwota ta została oszacowana na podstawie czynszu, jaki dzierżawcy płacą do PTTK. Została ona naliczona od stycznia 2012 roku”. Nie wspomniano jednak o tym, że pismo dostała także dyrektorka Maria Łapińska – kazano jej oraz jej dzieciom – Patrycji i Jakubowi, opuścić obiekt. Czyli, mówiąc wprost, została z niego wyrzucona. Ponadto ona też dostała od dyrektora TPN wezwanie do zapłaty – dokładnie 8 mln 840 tys. zł. Znajomi dyrektorki potwierdzają, że po otrzymaniu pisma miała stan przedzawałowy.
– To dla mnie i mojej rodziny szokująca wiadomość. Łapińscy prowadzą schronisko od 1945 r. Nie wyobrażam sobie wyprowadzki – powiedziała mediom. Maria Łapińska jest doskonale znana turystom z całej Polski i świata. Nie wyobrażają sobie schroniska bez niej, bez jej domowych obiadów. Nie chcą, aby schronisko zostało zamienione w obiekt komercyjny.
Dyrektor TPN Szymon Ziobrowski uważa, że PTTK przez lata „siedziało cicho”, wiedząc, że nie jest w prawie i licząc na to, że przejmie grunty przez zasiedzenie. Próbował już odzyskać inne schroniska – w Dolinie Kościeliskiej i przy Hali Kondratowej, ale sąd stanął po stronie PTTK. Tam jednak sprawa była łatwiejsza o tyle, że PTTK figurowało w księgach wieczystych. Starosta tatrzański Piotr Bąk powiedział „Tygodnikowi Podhalańskiemu”, że nie otrzymał od wojewody żadnej decyzji potwierdzającej prawa TPN do gruntów. Również skarbnik TPN Jerzy Kapłon twierdzi, że warunki, jakie proponuje Ziobrowski są nie do przyjęcia. Oba podmioty jednak zadeklarowały, że postarają się sprawę załatwić ugodowo. Ciekawe, jak wyjdzie na tym rodzina Łapińskich.
Krytycy ostatnich działań TPN (przejmowanie schronisk, próba wprowadzenia elektronicznego systemu rejestracji dla taterników na szlakach, brak sprzeciwu wobec wykorzystywania koni na trasie do Morskiego Oka) uważają, że Park po prostu szuka pieniędzy wszędzie, gdzie tylko się da.