Site icon Portal informacyjny STRAJK

Telewizja do wzięcia

facebook.com/Rafał Trzaskowski

Szczerze powiedziawszy, Rafał Trzaskowski wybrał sobie zły dzień na deklarację, że jak zostanie prezydentem, to zlikwiduje telewizję publiczną, a na jej miejsce powoła nową. „Bez TVP Info, bez Wiadomości, bez publicystyki politycznej, bez tego wszystkiego, co dzisiaj zatruwa nasze życie publiczne”, brnął Trzaskowski nie zdając sobie sprawy, że prezydent ma niewielki wpływ na to, czy i jak może zlikwidować publiczne media oraz czy ma możliwości, by tworzyć nowe, z publicystyką polityczną lub bez niej, jak tam sobie roi kandydat neoliberalnej prawicy.

Rozumieć można tę gromką deklarację: TVP i media publiczne w rękach PiS już dawno przestały mieć cokolwiek wspólnego z niezależnym dziennikarstwem, stały się nadwiślańską delegaturą Ministerstwa Miłości wypełnionym fanatycznie oddanymi swojemu panu urzędnikami, pozbawionymi zasad i sumienia.

Prowadzona od wczoraj akcja ostatecznego dobijania Programu Trzeciego Polskiego Radia jest potwierdzeniem powyższego zdania. Powtórzę jeszcze raz: prawicowo-neoliberalna Trójka była słuchana powszechnie także przez ludzi, którzy nie zgadzali się z jej politycznym obliczem, ale obcowali z osobowościami radiowymi, słuchali znakomitej muzyki okraszonej doskonałym komentarzem i spotykali się tam z szacunkiem dziennikarzy wobec swoich odbiorców. Prawda też, że poziom stacji obniżał się sukcesywnie od 1989 roku, na co wskazują wskaźniki słuchalności, zniknął gdzieś niezapomniany dowcip programów rozrywkowych, odchodzili kolejni dziennikarze. Ale jakoś szło, aż do wczoraj. Pisaliśmy o tym na naszym portalu, powtarzać nie ma sensu.

Jednak kandydat na prezydenta, nie powinien deklarować, że jak weźmie władzę, to zrobi to samo, co hunwejbini Kaczyńskiego. Odbierze i obsadzi swoimi. Bo warto wczytać się w deklaracje Trzaskowskiego: czy powiedział coś o tym, że będzie sprzyjał stworzeniu mediów naprawdę niezależnych i dociekliwych, służących kształtowaniu sprawiedliwego społeczeństwa? Czy mówił coś, że władza nie powinna dotykać się do mediów, podobnie jak opozycja? Że mogą być tam ewentualnie zapraszani politycy z tych dwóch obozów tylko wtedy, gdy wysoko wykwalifikowani dziennikarze uznają, że maja coś naprawdę wartościowego do powiedzenia? Nic takiego nie mówił.

W istocie bowiem słowa Trzaskowskiego udowadniają, że prawica kroczy utartą i sprawdzoną przez lata ścieżką: zwycięzca bierze wszystko. Media, gdy już się zakończą targi, ile, komu i za co, mają być wyczyszczone z poprzedników od sprzątaczki do dyrektora i obsadzone swoimi, którzy realizować będą bez szemrania to, co im się zleci.

Ciekawe, kto się da nabrać na te banialuki?

Exit mobile version