Afera „TK my” rozkręca się. Prezydent Duda już czwarty dzień zwleka z wykonaniem orzeczenia Trybunału odnośnie „niezwłocznego” zaprzysiężenia trzech sędziów wybranych przez poprzedni parlament. Autorytety jak raz powtarzają, że od jego postawy zależy teraz dalszy przebieg tego sporu. Przy okazji nowy rząd wykonał sporo chaotycznych gestów, zabezpieczając się na przyszłość. Niewielu wie, że nowa ustawa o wyborze sędziów TK, przegłosowana przez PiS i Kukiza 19 listopada, wprowadza daleko idące zmiany w kryteriach, jakie spełniać musi przyszły członek Trybunału. Przede wszystkim znacząco obniża kwalifikacje. Od 4 grudnia w ławach TK zasiadać będą mogły osoby spełniające wymogi pracy w Naczelnym Sądzie Administracyjnym – czyli mogące pochwalić się 10-letnim doświadczeniem w orzecznictwie administracyjnym, bez stopnia profesora ani doktora, ani nawet ukończonej aplikacji sędziowskiej. W praktyce może to grozić tym, że do TK przyjdą „nieopierzeni” prokuratorzy lub radcy, bez dorobku, ale za to z partyjnymi zasługami. Warto się nad tym zastanowić w kontekście serwilizmu, jaki PiS zarzuca sędziom Trybunału z poprzedniego rozdania. Im przynajmniej nie można było odmówić fachowości.

A czy rzeczywiście TK pozostawał wielkim przyjacielem koalicji PO-PSL? Niekoniecznie. Klepnął im co prawda reformę OFE, obcinając fragment o zakazie reklamy dla prywaciarzy, ale np. w lipcu 2014 ukrócił zapędy służb mundurowych, każąc im doprecyzować przepisy dotyczące podsłuchiwania, billingów i przechowywania danych przesłuchiwanych przez policję. Zgromił też ustawę o związkach zawodowych, stwierdzając, że zatrudnieni na śmieciówkach mają prawo się zrzeszać. Posłał w kosmos Bankowy Tytuł Egzekucyjny. Jasne, Trybunał niejednokrotnie prezentował zaściankową mentalność, która każe mieć w nosie zwykłego obywatela. Ale pomyślcie co by było, gdyby nie wyrwał tych kwiatków z 2005-2007?

Umożliwiono tymczasowo aresztowanemu korespondencję z obrońcą, każąc prokuratorowi wykazać szczególne powody, dla których miałby ją kontrolować; utrudniono przetrzymywanie latami w aresztach wydobywczych; sądy nie mogą już odmówić przyznania obrońcy z urzędu; trudniejsze jest pozbawienie immunitetu sędziowskiego; w sprawach z udziałem tzw. świadka koronnego prokurator nie może ukrywać materiałów istotnych dla śledztwa; Instytut Pamięci Narodowej nie może odmówić zainteresowanym wydania dotyczących ich dokumentów; wreszcie w więzieniach nie ma już karcerów. Gulę do TK może mieć zatem słusznie Zbigniew Ziobro, choć zapewne i Prezes przeboleć nie może uwalenia pomysłu rozszerzenia lustracji na pracowników naukowych, dziennikarzy i członków zarządów banków i spółek giełdowych.

Czy Trybunał rzeczywiście nie jest realnie nikomu potrzebny do szczęścia? Bywa. Zwłaszcza, kiedy minister sprawiedliwości cierpi na hiperaktywność.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. BTE, prawo do zrzeszania się w związkach, „doprecyzowanie przepisów o podsłuchach” (wymuszone przez UE) – ładnie, tylko … po jakim czasie. Akurat tyle to trwało, ze ci co mieli zrobić wałki, już je zrobili, następcy mają ograniczone pole manewru, zresztą też ni zanadto.

  2. Bardzo ciekawe jest w tym artykule wymienianie elity na jakiś kolesi bez wyształcenia. To bardzo przypomina komunizm, gdzie wywalano ludzi obytych w dziedzinie i zastępowano betonowymi chłopkami, na każde zlecenie partii ci wydawali wyroki. Jak przykładowo karę śmierci w sprawie afery mięsnej. Za kradzież mięsa skazano człowieka na śmierć, bo partia chciała pokazać że to tacy są winni że w sklepach puste półki i przykładnie ukarać. I ten beton wydał wyrok śmierci.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…