Była Pierwsza Dama dopełniła formalności. Wygrywając prawybory w kilku stanach podczas tzw. superwtorku zapewniła sobie nominację z ramienia Partii Demokratycznej w jesiennych wyborach prezydenckich. Jej rywal Bernie Sanders od prawie dwóch miesięcy walczył praktycznie tylko o popularyzację swoich poglądów.


Według cząstkowych wyników wyborczych, Clinton odniosła wczoraj zwycięstwo w czterech z sześciu stanów, w którymch odbyły się wczoraj prawybory. 69-letnia polityczka zyskała poparcie większości w Kalifornii, New Jersey, Dakocie Południowej i Nowym Meksyku. Senator z Vermont zdołał przekonać do siebie tylko wyborców z Montany i Dakoty Północnej. Oznacza to, że Clinton zgromadziła głosy elektorskie ponad połowy delegatów na lipcową konwencję krajową.

O tym, że to wspierana przez wielki biznes i finansjerę Clinton, a nie deklarujący się jako „demokratyczny socjalista” Sanders zostanie wyznaczona do boju o Biały Dom, wiedzieliśmy już od 19 kwietnia, kiedy odbyły się prawybory w stanie Nowy Jork. Zwycięstwo Clinton praktycznie pozbawiło 74-letniego polityka szans na nominację. Była Pierwsza Dama od początku wyścigu mogła liczyć na poparcie partyjnego establishmentu czyli tzw. superdelegatów, który dali jej aż 571 z 2383 głosów w ostatecznym rozrachunku. Clinton otrzymała również więcej głosów od samych wyborców. Prawybory przyniosły jej 1926 głosy elektorskie, podczas gdy Sanders zgromadził ich 1615.

Senator z Vermont podczas kampanii koncentrował się przede wszystkim na krytyce nierówności społecznych, koncentracji bogactwa w rękach „1 procenta” najzamożniejszych obywateli oraz zwracał uwagę na prymat pieniądza nad demokratycznym wyborem. Mimo, że Sandersowi nie udało się zostać kandydatem Demokratów, jego podejście należy oceniać jako spory sukces. Większość jego wyborców i wolontariuszy stanowili młodzi ludzie. Po raz pierwszy w historii popularność w USA zdobywają poglądy socjalistyczne, które były kojarzone dotąd przede wszystkim w kontekście pejoratywnym.

Clinton po ogłoszeniu wyników wczorajszych prawyborów pogratulowała swojemu rywalowi udanej kampanii. Nie kryła też zadowolenia i wzruszenia faktem, że to właśnie ona jest pierwszą w historii kobietą, która ma realną szansę zostać prezydentką Stanów Zjednoczonych. – To historyczny przełom – powiedziała.

W listopadowych wyborach Hillary Clinton zmierzy się z nominowanym przez Partię Republikańską kontrowersyjnym miliarderem Donaldem Trumpem. Ostatnie badania poparcia są niekorzystne dla byłej Pierwszej Damy. Przewaga Clinton, która jeszcze miesiąc temu wynosiła ok 13 pkt procentowych, teraz stopniała do zaledwie 2-3 pkt proc.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…