Osoby LGBT w Egipcie nieustannie padają ofiarami bezpodstawnych zatrzymań, tortur i upokorzeń – alarmuje Human Rights Watch. Organizacja broniąca praw człowieka obawia się, że wkrótce sytuacja osób nieheteroseksualnych i transpłciowych w państwie rządzonym po dyktatorsku przez Abd al-Fattaha as-Sisiego będzie najgorsza w regionie.
Trzy miesiące temu w Kanadzie popełniła samobójstwo egipska aktywistka LGBT, Sara Hegazi. Kobieta została aresztowana w 2017 r. po tym, gdy na koncercie w Kairze wzniosła w górę tęczową flagę. W areszcie została wielokrotnie pobita, padła też ofiarą molestowania seksualnego. Odzyskała wolność i uzyskała azyl, ale nigdy nie wróciła do równowagi psychicznej. Dlatego odebrała sobie życie.
Obrońcy praw człowieka alarmują, że Hegazi była jedną z tysięcy ofiar. W ich najnowszym raporcie, opublikowanym 1 października, zapisano, iż egipskie służby nie tylko potrafią zgarnąć wprost z ulicy człowieka, którego wygląd i zachowanie wyda im się podejrzane (a następnie bez żadnego nakazu sprawdzić jego telefon), ale również aktywnie działają na portalach społecznościowych i w aplikacjach randkowych, polując na osoby nieheteroseksualne tam, gdzie te czują się w miarę bezpiecznie. Po koncercie, na którym tęczową flagę wzniosła Hegazi, egipska policja dokonała masowych zatrzymań. Część zatrzymanych wówczas osób została skazana na długie kary więzienia – nie dosłownie za homoseksualizm, bo ten nie jest karany sam w sobie, ale z paragrafu dotyczącego „zgorszenia”, które to pojęcie w praktyce egipskich sądów obejmuje związki jednopłciowe.
Piętnaścioro rozmówców Human Rights Watch, zatrzymywanych na podstawie przepisów o „zgorszeniu” w latach 2017-2020, twierdzi, że na komisariatach byli obrażani i bici, związywani i przetrzymywani przez kilka dni w nienaturalnej pozycji. Ośmioro padło ofiarami przemocy seksualnej – upokarzających testów mających potwierdzić lub wykluczyć uprawianie seksu analnego lub, w przypadku kobiet, „testów na dziewictwo”. Cztery osoby stwierdziły, że nie pozwalano im skorzystać z niezbędnej opieki lekarskiej. Część rozmówców HRW została pobita, zanim w ogóle powiedziano im, dlaczego znaleźli się na komisariacie. Najmłodsza z osób, których historię opisano, to siedemnastoletnia dziewczyna.
Rząd as-Sisiego nie tylko ostentacyjnie ignorował wezwania do zaprzestania represji wymierzonych w społeczność LGBT (a także we wszystkich innych swoich krytyków), ale też publicznie, ustami swoich wysoko postawionych przedstawicieli, zaprzeczał istnieniu orientacji homoseksualnej czy zjawiska transpłciowości. Egipscy policjanci czują się całkowicie bezkarni – wiedzą, że w państwie byłego marszałka as-Sisiego nigdy nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności za brutalne traktowanie zatrzymanych. W przypadku osób LGBT tym bardziej, gdyż – poza niektórymi dzielnicami w metropoliach – społeczeństwo egipskie cechuje konserwatyzm i niechęć wobec odmienności, gdy w grę wchodzą tradycyjne role płciowe. Trudno też spodziewać się, by – jak sugeruje Human Rights Watch – Egipt postawili do pionu bardziej tolerancyjni zagraniczni partnerzy. Stosunki między Waszyngtonem i Kairem układają się znakomicie.