W poprzedniej kadencji parlamentu część obserwatorów krytykowała parlamentarną opozycję za to, że nadmiernie skupiała się ona na łamaniu procedur przez PiS i nie była w stanie zbudować spójnej alternatywy wobec obozu władzy. W tych zarzutach było sporo słuszności, ale pierwsze tygodnie nowego Sejmu potwierdziły, że permanentne łamanie procedur bardzo utrudnia prowadzenie merytorycznej debaty na temat przyszłości kraju.

Lewica dobrze zaczęła kadencję. Sprawne i merytoryczne wystąpienie Adriana Zandberga, odważny projekt zmian w systemie emerytalnym, propozycje zmian chroniących pieszych w prawie drogowym – to tylko część wkładu Lewicy w pierwszych dniach nowej kadencji.

Trudno jednak lekceważyć brutalne łamanie prawa, regulaminu Sejmu i podstawowych zasad współżycia społecznego przez obóz rządzący. Jak bowiem opozycja ma przeforsować jakikolwiek projekt, skoro w przypadku głosowania wygranego przez opozycję, władza postanawia nie uwzględnić wyników albo je zataić? Jak można skupić się na rzeczowej pracy w komisjach, skoro przy tematach niewygodnych dla siebie, PiS ucina możliwość dyskusji, ograniczając czas dla występujących posłów i posłanek do minuty? Trudno nie poczuć zniechęcenia, gdy ktoś przygotowuje się merytorycznie do debaty, a następnie po kilkudziesięciu sekundach wyłącza się mu mikrofon. Jak można mówić o pluralizmie w Sejmie, skoro PiS planuje wymienić lewicową przewodniczącą komisji tuż po tym, gdy prezes Kaczyński zauważył, że ma ona… lewicowe poglądy? Jak można mówić o dobrej legislacji, skoro PiS nie godzi się na żadne ekspertyzy, nie konsultuje z nikim wprowadzanych przez siebie ustaw, nie daje czasu na konsultacje społeczne? Jak można dbać o zgodność ustaw z Konstytucją, skoro PiS rozpędził Trybunał Konstytucyjny? W tym kontekście trudno nie być tzw. totalną opozycją. Nawet bowiem, gdy PiS przedstawia propozycję, która brzmi sensownie, tryb procedowania sprawia, że trudno odpowiedzialnie ją poprzeć.

Opozycji trudno będzie więc przebić się z merytoryczną alternatywą. Z drugiej strony pogłębiający się autorytaryzm władzy wynika z jej rosnącego lęku i bezradności. Okazuje się bowiem, że gdy posłowie i posłanki opozycji, szczególnie ci związani z lewicą, mają głos, władza prezentuje się mizernie. Ponadto nad polską gospodarką zbierają się coraz ciemniejsze chmury. A gdy nadejdzie kryzys, wyłączanie mikrofonu oraz straszenie totalną opozycją i niszczeniem rodziny może nie wystarczyć, aby utrzymać władzę.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Starczy nie gadać dyrdymałów, tylko wypracować konkretne propozycje, takie które są ludziom potrzebne. I już się nie jest totalną lecz merytoryczną.

  2. „skoro przy tematach niewygodnych dla siebie, PiS ucina możliwość dyskusji”…
    ktoś kiedyś taki idiotyczny regulamin dla sejmu stworzył, myślę, że nie narzuciła nam go ani Rosja, ani Ameryka ani Unia Europejska ;) niech żyje polska mądrość

  3. Łatwo jest być nietotalną, tzn. merytoryczną opozycją. Starczy mieć konkretny program.

    Tak samo jak Pis w czasie mega-bezprawia i hucpy rządów PO, nie był totalną, ale programową opozycją, a czas odsunięcia od władzy wykorzystał do przygotowania merytorycznego planu działań. I dlatego Pis wygrał! Uczyć się!!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…