Irański pocisk rakietowy Emad / fot. Wikimedia Commons

Jeszcze wczoraj Sekretarz Stanu USA zapewniał, że porozumienie atomowe z Iranem nie zostanie rozmontowane. Ale Donald Trump w swoim przemówieniu zrobił krok dokładnie w przeciwną stronę. Chce postawienia Teheranowi nowych warunków,  zapowiada twardszą politykę… i zupełnie nie liczy się z konsekwencjami.

– Historia uczy nas, że im dłużej ignorujemy zagrożenie, tym potężniejsze się ono staje –  powiedział Donald Trump na początku przemówienia, w którym miał ustosunkować się do przyszłości porozumienia atomowego z Iranem. Potem słowa były coraz mocniejsze. „Irańska dyktatura”,  „wspieranie terroryzmu” i „trwająca agresja na Bliskim Wschodzie”, „szerzenie strachu na całym świecie” – amerykański prezydent nakreślił ponury obraz wroga, zwieńczając go stwierdzeniem, iż Iran to obecnie największy sponsor terroryzmu wśród wszystkich krajów świata. Nie mogło oczywiście zabraknąć odniesień do Al-Kaidy i talibów, czy też stwierdzeń, że Teheran właściwie w pojedynkę rozpętał i dalej nakręca wojny w Jemenie i Syrii (udział sojuszników USA na czele z Arabią Saudyjską w obydwu konfliktach, czy też same dotychczasowe „osiągnięcia” amerykańskich interwencji w regionie zostały, jakżeby inaczej, pominięte milczeniem).

Nie zabrakło ostrego ataku na poprzednią administrację: Trump stwierdził mianowicie, że irański reżim był na granicy upadku za sprawą sankcji, którymi go obłożono, kiedy Barack Obama zgodził się na porozumienie nuklearne (ocena, która nie ma nic wspólnego z analizami ekspertów). – Była to jedna z najgorszych, najbardziej niekorzystnych transakcji, jakie zawarły USA w historii – powtórzył swój retoryczny chwyt z kampanii prezydenckiej Trump. I wreszcie padły kluczowe słowa, wprawiając słuchaczy w zdumienie. Były bowiem zaprzeczeniem sygnałów, jakie wczoraj i dzisiaj kierował do mediów Sekretarz Stanu Rex Tillerson.

Trump zapowiedział wprost, że nowa polityka wobec Iranu będzie bardziej agresywna. Oskarżył Teheran o wielokrotne złamanie porozumienia, wbrew ocenom Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej oraz pozostałych krajów sygnujących porozumienie. Polecił swojej administracji, by wspólnie z Kongresem wypracowała nowe rozwiązania i nowe warunki układu. Innymi słowy, postawiła Iranowi dodatkowe wymagania, których niespełnienie poskutkuje natychmiastowym wyjściem USA z porozumienia.

Republikańscy senatorzy Bob Corker i Joseph Cotton zaczęli już pracować nad ustawodawstwem, które będzie zawierać dodatkowe warunki dla Iranu. Kongres ma 60 dni, by je przyjąć lub nie. Jeśli się na to zdecyduje, a tym bardziej, jeśli przywróci sankcje, porozumienie upadnie – Teheran, podobnie zresztą jak pozostali sygnatariusze porozumienia, jasno dał do zrozumienia, że układ nie podlega dalszym negocjacjom.

Niezależnie jednak od tego, co postanowią parlamentarzyści, Trump wysłał na cały świat potężny sygnał, iż Ameryce wierzyć nie wolno, a układać się z nią nie warto, gdyż najpoważniejsze nawet porozumienie może zostać ot tak skreślone, a jedyny argument, który Waszyngton ostatecznie bierze pod uwagę, to siła i przemoc. Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest najbardziej dramatyczna od dziesięcioleci. USA właśnie znowu dołożyły cegiełkę do tego, by stała się jeszcze gorsza.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…