Site icon Portal informacyjny STRAJK

Trump – dyżurny straszak

fot. strajk.eu?Zuzanna Kochel

Donald Trump jest już pełnoprawnym prezydentem USA. Polskie media nie mogły nie skomentować. W „Gazecie Wyborczej” zaczyna Adam Michnik, który wieszczy, że nowy prezydent prawdopodobnie przekreśla rolę USA „jako filaru obozu państw demokratycznych” i oczywiście podkreśla zagrożenie ze strony Rosji. Redaktor Wieliński niepokoi się obietnicami Trumpa, że ten będzie dbał o interesy przede wszystkim własnego kraju, a Dawid Warszawski smuci się, że po ćwierć wieku niczym niezakłóconego „koncertu mocarstw”, w którym USA były „i solistą, i dyrygentem” skończyło się buntem dyrygenta, pojawieniem się Rosji, czyli „drugiego skrzypka”, a zatem nic już nie będzie takie samo.

Inni polscy celebryci dziennikarscy też nie krępowali się w ocenach po przemówieniu Trumpa. Katarzyna Kolenda Zaleska o prezydenckiej wizji Ameryki mówi tonem iście kasandrycznym: „.Ta wizja jest jednak przerażająca. A ci, którzy tak się teraz cieszą powinni uważniej słychać”. Dominika Wielowieyska: „Donald Trump papuguje po Jarosławie Kaczyńskim, Beacie Szydło i Andrzeju Dudzie. To ta sama opowieść i ten sam język”, Tomasz Lis: „Trump jednoczy naród w stylu Kaczyńskiego. Niezwykły wprost nacjonalistyczny eksperyment właśnie się zaczął”, Przemysław Szubartowicz: „Amerykański Kaczyński tym się różni od polskiego, że ten pierwszy jest socjalistą narodowym, a ten drugi narodowym socjalistą”.

Z całym szacunkiem dla tak utytułowanego gremium namawiałbym jednak do pewnej wstrzemięźliwości emocjonalnej. Nie zaszkodzi również większe poczucie proporcji i poszerzenie choć odrobinę horyzontu skojarzeń. Naprawdę, największy problem z Trumpem i z amerykańską polityką polega na tym, że przypomina wam klęskę hołubionych rodzimych liberałów? Czy nie da się już analizować, ba, opisywać żadnego zjawiska bez nachalnego porównywania go do sytuacji w Polsce? Tak, są powody, by obawiać się tej prezydentury, z obrzydzeniem patrzeć na stosunek Trumpa do kobiet, mniejszości etnicznych i pracowników. Bardzo poważne zastrzeżenia musi budzić ekipa skompletowana przez nowego prezydenta, w której pole do popisu dostali skrajni neoliberałowie gotowi wszystko prywatyzować, orędownicy zerwania porozumienia z Iranem, zbombardowania jakiegoś bliskowschodniego kraju czy zwyczajni, słabo się maskujący rasiści. Trzeba o tym pisać, trzeba się zastanawiać, jak realnie będzie wyglądało sprawowanie władzy przez takich ludzi, jak ewentualnie będzie można ich powstrzymać. Polski liberalny dziennikarz woli jednak popaćkać Trumpa Kaczyńskim albo odwrotnie, a całość podlać ulubioną rusofobią, bo przecież bez niej o polityce w ogóle pisać się już nie da.

Czego jednak było się spodziewać, skoro polscy miłośnicy wolności, jeśli już odpuszczają Kaczyńskiego i próbują usytuować Trumpa w szerszym kontekście światowym nadal przekonują nas, że USA było filarem państw demokratycznych i gwarantem pokoju na świecie? Tak, USA z pewnością przez ostatnie 26 lat pełniło niesłychanie ważną rolę jednoosobowego rozgrywającego w świecie. Ale roli tej nie udźwignęło. Myślę, że nie jestem osamotniony w tych wątpliwościach. Dzielą je zapewne mieszkańcy byłej Jugosławii, Iraku, Libii i innych państw Bliskiego Wschodu oraz wszystkie ofiary islamskich fundamentalistów na całym świecie. Pierwszorzędnej roli USA w powstaniu tych wszystkich strasznych rzeczy trudno zaprzeczyć.

Nie jest też niczym zadziwiającym, że przywódca jakiegoś państwa oznajmia, że będzie dbał o interesy państwa, na czele którego stoi. Nie na miejscu jest teraz płacz i tupanie nogami, że nas nikt nie chce kochać, a przecież tak się staraliśmy: i więzienia dawaliśmy, i żołnierzy, żeby ginęli w cudzych wojnach…

Może będzie Trump wielkim amerykańskim prezydentem, może nie. Jego podobieństwa do Kaczyńskiego mało mnie wzruszają, bardziej mnie niepokoi, że zaczął od likwidacji Obamacare i sprawia wrażenie człowieka, który niewiele zrozumiał ze społecznych przemian w świecie, które tak naprawdę dały mu wygraną w wyborach. I śmieszą mnie ludzie, którzy tego nie rozumieją razem z nim.

Exit mobile version