Donalda Trumpa przekonanie, że prywatyzacja w interesie USA jest dobra na wszystko, graniczy z manią. Właśnie sprywatyzował Księżyc. Prawem kaduka.

Dwa dni temu prezydent USA podpisał rozporządzenie wykonawcze, w którym deklaruje, że Stany Zjednoczone będą wydobywać na Księżycu, co im się żywnie podoba. Oznacza to, że USA uznają, że wszelkie międzynarodowe traktaty, w tym traktat o Przestrzeni Kosmicznej z 1967 roku , można i należy interpretować zgodnie z interesem Stanów Zjednoczonych. Traktat z 1967 r. ten mówi m.in.: „Badanie i użytkowanie przestrzeni kosmicznej, łącznie z Księżycem i innymi ciałami niebieskimi, prowadzone lub wykonywane są dla dobra i w interesie wszystkich krajów, niezależnie od stopnia ich rozwoju gospodarczego czy naukowego, i stanowi dorobek całej ludzkości. (…) Przestrzeń kosmiczna, łącznie z Księżycem i innymi ciałami niebieskimi, jest wolna dla badań i użytkowania przez wszystkie państwa bez jakiejkolwiek dyskryminacji, na zasadzie równości i zgodnie z prawem międzynarodowym; dostęp do wszystkich obszarów ciał niebieskich jest wolny”. A z Układu księżycowego z 1979 roku wynika, że wykorzystanie nie związane z nauką zasobów kosmicznych powinno być zgodne z przepisami międzynarodowymi.

USA nie przystąpiły do tego ostatniego układu, a w 2015 r. uchwalono, że z zasobów kosmicznych mogą korzystać prywatne firmy. Jednak obecne rozporządzenie jest ostatecznym dowodem, że USA odrzucają dotychczasowe międzynarodowe ustalenia prawne, a przestrzeń kosmiczna nie jest już dobrem wspólnym.

„Przestrzeń kosmiczna jest wyjątkowym obszarem działalności ludzkiej i Stany Zjednoczone nie postrzegają go jako dobro wspólne” – mówi fragment rozporządzenia wykonawczego.

Zaprezentowane amerykańskie skrajnie egoistyczne podejście do problemu otwiera nowe pola międzynarodowych konfliktów.
„Środowisko naukowe prezentuje wspólny pogląd, że kosmos powinien przynosić korzyści wszystkim”, powiedział dla „The Daily Telegraph” kierownik wydziału technologii kosmicznych na Uniwersytecie Strathclyde. Uczony jest zdania, że to jest możliwy konflikt pomiędzy starymi przeciwnikami z czasów zimnej wojny, przeniesiony w kosmos.

„Próby ekspropriacji przestrzeni kosmicznej i agresywne plany faktycznego zajęcia terytoriów innych planet nie pomagają innym krajom w efektywnej współpracy”, napisano w stanowisku rosuyjskiej agencji kosmicznej „Roskosmos”. Warto przypomnieć, że amerykański program kosmiczny oparty jest na silnikach rosyjskiej produkcji.

Przekonanie Trumpa, że siła i stawianie społeczności międzynarodowej są jedynymi skutecznymi instrumentami prowadzenia polityki międzynarodowej, popycha świat w kierunku globalnego konfliktu.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Pierwszy bylem, pierwszy! I jakoś nikt na to uwagi nie zwrócił.
    I znów stary motyw: gdie budiet wyraszczywat kukuruża?

  2. Nic dziwnego, że Kosmos milczy. Nie jesteśmy jeszcze na kontakt gotowi.

    Pisał o tym możliwym powodzie już Ciołkowski, prawie sto lat temu.

    Tracimy czas…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…