Premier Ewa Kopacz podczas konferencji zwołanej w trybie pilnym poinformowała o dymisjach w rządzie. Stanowiska straciły osoby nawet luźno związane z aferą taśmową. Premiera podjęła desperacką próbę ratowania wizerunku swojej partii.
Po ujawnieniu akt ze śledztwa prokuratorskiego w sprawie tzw. „afery taśmowej” przez biznesmena-antysemitę Zbigniewa S. minister sportu i turystyki Andrzej Biernat, minister skarbu państwa Włodzimierz Karpiński i określany mianem najgorszego ministra zdrowia od 1989 roku Bartosz Arłukowicz podali się do dymisji.
Co ciekawe, taśmy na których zarejestrowano Biernata oraz Arłukowicza jeszcze nie ujawniono. Według zeznań kelnerów zarejestrowana została rozmowa Biernata z Kulczykiem oraz spotkanie z biznesmenem Michałem Sołowowem. Za to nazwisko ministra zdrowia wprawdzie pojawia się często na nagraniach, nie ma jednak żadnych informacji, że którakolwiek rozmowa Arłukowicza została zarejestrowana.
Wiceministrami nie są już Rafał Baniak z ministerstwa skarbu, Stanisław Gawłowski z ministerstwa środowiska, Tomasz Tomczykiewicz z ministerstwa gospodarki. Z rządem pożegnał się również Jacek Rostowski, który pełnił rolę szefa Zespołu Doradców Politycznych Prezesa Rady Ministrów. Do tej pory określający się mianem „poszkodowanego w przestępczej aferze potajemnego nagrywania” Radosław Sikorski, zapowiedział, że rezygnuje z funkcji marszałka Sejmu. Premier zapowiedziała, że będzie dążyła również do usunięcia Prokuratora Generalnego. Nie przyjęła jego sprawozdania z działalności prokuratury, co otwiera Platformie drogę do odwołania Andrzeja Seremeta. Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało, że nie poprze partii rządzącej. Według nich odwołanie Sermeta spowoduje paraliż działań prokuratury, a ponadto może wpłynąć na prowadzone do tej pory śledztwo w sprawie afery podsłuchowej. Przewodniczący Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak uważa, że opóźnienie wyciągnięcia konsekwencji przez rząd PO-PSL rok świadczy o złych intencjach. Odwołanie prokuratora generalnego z całą pewnością wstrzyma postępowanie – tym bardziej, że już teraz prokuratura koncentrowała się, jak to mogliśmy dzisiaj usłyszeć z ust prokuratora generalnego, na tym, kto podsłuchał, kto nagrał i kto upublicznił, a nie na treści rozmów, które zostały opublikowane i które są szokujące – tłumaczy Błaszczak.
– Dzisiaj po tych rozmowach mogę powiedzieć z satysfakcją, że ci, którzy są ofiarami tych nielegalnych podsłuchów, osoby o których wspomniałam, dzisiaj wykazały się szczególną odpowiedzialnością za państwo, a nie przywiązaniem do swoich stanowisk – z niewiadomego powodu chwaliła swoich ludzi Kopacz.
Opublikowane w sieci akta zawierają m.in zdjęcia urządzeń podsłuchowych, przesłuchania świadków, w tym najbardziej znanego w Polsce kelnera – Łukasza N., biznesmena Jana Kulczyka czy szefa CBA Pawła Wojtunika, prywatne dane, pełne nazwiska podejrzanych.
Zbigniew S. został zatrzymany w sprawie publicznego rozpowszechniania wiadomości ze śledztwa dotyczącego podsłuchów. Seremet tłumaczy się, że materiały były udostępniane prawnikom podejrzanych i pokrzywdzonych. Dlatego S. nie odpowie za upublicznienie, a jedynie rozpowszechnianie. Za publiczne rozpowszechnianie bez zezwolenia materiałów ze śledztwa grozi grzywna, ograniczenie wolności lub kara do lat dwóch pozbawienia wolności.
Afera taśmowa wybuchła 14 czerwca 2014 roku, kiedy „Wprost” poinformował, że wszedł w posiadanie tajnych nagrań kompromitujących rząd. 25 czerwca Donald Tusk złożył wniosek o zaufania dla rządu. Rząd PO się utrzymał. – Jestem dumna, że Sejm nie poddał się próbie destabilizacji państwa. Rząd otrzymał dzisiaj silny mandat – mówiła po głosowaniu pełniąca wtedy funkcję marszałek, Ewa Kopacz. Czołowi politycy Platformy zapowiadali wówczas szybkie rozwiązanie „afery taśmowej” .
Rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska poinformowała, że następcy ministrów, którzy złożyli rezygnacje są już wybrani i że premier Ewa Kopacz ogłosi ich nazwiska w przyszłym tygodniu.