Aparat represji nie daje spokoju 64-letniej uczestniczce kobiecych protestów. Prokuratura domaga się dla niej trzech lat pozbawienia wolności. Zdaniem śledczych Katarzyna Augustynek poważnie naruszyła nietykalność osobistą funkcjonariuszy policji.
Fala represji wobec uczestniczek Strajku Kobiet przybiera na sile. Kilka dni temu pisaliśmy o skazaniu wyrokiem nakazowym fotoreporterki Agaty Grzybowskiej, dzisiaj stołeczna prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Katarzynie Augustynek, jednej z najbardziej aktywnych uczestniczek warszawskich protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Przyłębskiej.
„Babci Kasi” grożą 3 lata więzienia za to, że 19 grudnia, podczas protestu „Pamięci ofiar Kościoła Katolickiego” pod kościołem św. Krzyża w Warszawie „znieważyła dwóch funkcjonariuszy policji podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych”.
Jaką krzywdę wyrządziła „stróżom prawa” emerytka? Policjanci, którzy tego dnia bronili wejścia do świątyni przed grupą kobiet, poskarżyli się, że „Babcia Kasia” miała opluć jednego z nich, a drugiego kopnąć. Na filmie udostępnionym przez policję widać tylko, że aktywistka zdejmuję na chwilę maseczkę, Momentu kopnięcia nie widać w ogóle.
Babcia Kasia
Komenda Stołeczna Policji ujawniła inne, również szokujące fakty. „Kobieta zachowywała się prowokacyjnie wobec innych ludzi. Wymachiwała flagą trzymaną w ręce przed ich twarzami” – czytamy na profilu KSP na portalu społecznościowym.
Babcia Kasia, podczas trwających już ponad 100 dni protestów została kilka razy poturbowana przez policjantów. Ostatni raz – tydzień temu, kiedy podczas protestu pod siedzibą TK, policjanci władowali ją do wozu, a następnie urządzili jej tournee po podwarszawskich komisariatach i izbach zatrzymań.
. – Na komisariacie, oprócz tego, że byłam obrażana, odnoszono się do mojego wieku, płci, wyglądu, ale to jest normalna rzecz, jeśli chodzi o kontakty policji z nami, w pewnym momencie kazano mi iść do toalety. Wyglądała na męską. Kazano mi się rozebrać. Ja nigdy się sama nie rozbieram, bo uważam, że po pierwsze, nie powinno mnie tam w ogóle być, bo byłam na legalnym zgromadzeniu, a po drugie, takich rzeczy się w ogóle nie powinno robić – relacjonowała Augustynek.
– Była to bardzo brutalna akcja dwóch kobiet, która była dla mnie przerażająca. Brutalna w ten sposób, że zaczęto zdzierać ze mnie ubranie, wydzierać stanik spod bluzek. Ponieważ się broniłam, miałam wyginane ręce i palce. Potem zaczęto mi zdejmować wszystko to, co mam pod spódnicą. Zdarto ze mnie majtki, do połowy mniej więcej. A tak to zdjęto mi rajstopy i takie szorciki z napisem „widzisz to, wstydź się”, które zawsze noszę na protesty – opisywała kobieta.