Site icon Portal informacyjny STRAJK

Trzydniowy strajk generalny w Zimbabwe: są ofiary śmiertelne

Harare, stolica Zimbabwe.

Nie mają wprawdzie żółtych kamizelek, ale walczą z tym samym, co protestujący Francuzi: z nagłymi podwyżkami cen paliw i produktów opartych na ropie. Kraj pogrążył się jeszcze bardziej w kryzysie finansowo-gospodarczym kiedy w sobotę wieczorem prezydent Emmerson Mnangagwa, ogłosił 2,5-krotną podwyżkę cen paliw.

Konfederacja związków zawodowych Zimbabwe (ZTCU) zakwalifikowała decyzję władz jako „czyste szaleństwo” i zainicjowała 3-dniowy strajk generalny w dwóch największych miastach, który okazał się wyjątkowo krwawy.

W wywiadzie dla rządowego dziennika „The Herald” Ncube ujawnił, że aresztowano co najmniej 200 osób. Nie chciał jednak powiedzieć, ile jest ofiar śmiertelnych starć z policją. Tłum blokował główne ulice Harare oraz Bulawayo na południu, a także rabował sklepy. Wezwana na miejsce policja pacyfikowała protestujących.

Mnisterstwo Bezpieczeństwa wydało komunikat, że skutkom zamieszek w całości winny jest opozycyjny Ruch na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC), który ponoć „zjednoczył się z organizacjami pozarządowymi i niezależnymi stowarzyszeniami młodych” w celu wzniecenia rebelii. Tymczasem rzecznik partii oskarżył rządzących o to, że usiłowali podpalić siedzibę MDC w Harare – na szczęście obyło się bez ofiar.

Emmerson Mnangagwa, prezydent Zimbabwe zaraz po zwycięstwie wyborczym. fpt. flickr

W związku z dewaluacją lokalnej quasi-waluty tzw. bonów, w Zimbabwe kwitnie nielegalny handel paliwem, które stało się towarem luksusowym – jak zresztą wiele innych. Prezydent zarządził podwyżki aby wyeliminować czarny rynek.

Ostatnie protesty na tak ogromną skalę miały miejsce w Zimbabwe zaraz po wyborach prezydenckich 30 lipca. Agencja AFP informowała wówczas o 6 zabitych i dziesiątkach rannych. Opozycja do dziś uważa, że wybory nie były uczciwie przeprowadzone.

 

 

Exit mobile version