6 kwietnia o godzinie 14:30 pod bramą Uniwersytetu Warszawskiego rozpoczęła się studencka demonstracja „Tu się uczy, nie heiluje!”, kontra wobec wydarzenia organizowanego przez nacjonalistów, oficjalnie przeciwko obecności marksizmu i marksistów na uniwersytetach.
Początkowo manifestacja narodowców miała odbyć się na kampusie głównym Uniwersytetu Warszawskiego, jednak 5 kwietnia w imieniu uczelni rektor uchylił pozwolenie na przeprowadzenie demonstracji na kampusie. Symbolicznie więc kontra antyfaszystowska miała miejsce pod jego bramą. Nie dopuściła do niej demonstracji narodowców.
Uczestników i uczestniczek demonstracji środowisk antyfaszystowskich było około 100-120, zaś pikieta narodowców, hucznie zapowiadana, okazała się zgromadzeniem dwudziestoosobowej grupki chłopców, których jakiekolwiek krzyki były zagłuszane przez antykapitalistyczne hasła antyfaszystek i antyfaszystów. Jeden z narodowców trzymał flagę z tytułem pisma środowiska tak zwanych szturmowców, „Szturm”. Grupa ta jawnie odwołuje się do ideologii faszystowskiej, jak i stosuje przemoc fizyczną.
W trakcie kontry wybrzmiały też krótkie przemówienia, które ukazywały, skąd pochodzi zjawisko faszyzmu, dlaczego marksizm i jego nurty zasługują na obecność na uniwersytetach oraz zagrzewały demonstrujących do dalszej aktywności na polu antyfaszystowskim.
Obie demonstracje były szczelnie otoczone przez funkcjonariuszy policji. Nie doszło do żadnych incydentów. Zakończyły się one spokojnie. Antyfaszyści wmaszerowali na kampus, wcześniej zawieszając flagi, czarną i tęczową na bramie głównej UW, na którym świętowali swą w pełni udaną akcję.
– To kolejny wielki sukces ruchu studenckiego i antyfaszystowskiego. Narodowcom nie udało się przejść przez kampus, jak planowali. Nie udało im się zastraszyć tej społeczności. Nie weszli to od lat 30. i dalej nie będą tu wchodzić. Trzeba ich nadal wypychać z naszych ulic, z osiedli, z zakładów pracy. Ale uczelnia pozostaje wolna od wpływu faszyzmu, pozostaje nieugięta, niezastraszona. Są tu wysoko cenione zarówno dzieła Marksa, jak i zwykła ludzka przyzwoitość, a dla faszystów nie ma miejsca – ocenił w rozmowie z Portalem Strajk Tadek Zinowski, członek Kolektywu Syrena, jeden z przemawiających na demonstracji. Przyznał, że z drugiej strony policja zagwarantowała nacjonalistom bezpieczny przemarsz na Plac Zamkowy. – Bez pomocy policji ta garstka narodowców pewnie w ogóle nie mogłaby się zabrać – zauważył. Jednak im chodziło o zastraszenie studentów i społeczność akademicką. Tak o tym pisali, taki cel sobie postawili i tego celu nie udało im się osiągnąć.
fot. Wojciech Łobodziński, Paweł Jaworski