Abd ar-Razzak Zorgui, 32-letni dziennikarz, oblał się benzyną i podpalił w desperackim akcie protestu przeciwko temu, że w Tunezji, osiem lat po Arabskiej Wiośnie, nadal powszechną plagą jest ubóstwo, bezrobocie i brak perspektyw dla młodego pokolenia.
Mężczyzna dokonał samospalenia w Al-Kasrajn (Kasserine), ubogim 80-tysięcznym mieście w środkowo-zachodniej części Tunezji. Przed zadaniem sobie śmiertelnych obrażeń nagrał krótkie wideo, w którym wyjaśnił motywy swojego czynu. Mówił, że pragnie rewolucji, dzięki której w jego kraju nareszcie poprawią się warunki życia, a rząd podejmie walkę z korupcją i ubóstwem. – Zaczynam rewolucję dla synów Al-Kasrajn, którzy nie mają środków do istnienia – powiedział.
Dziennikarz zmarł w szpitalu w poniedziałek. W środę, gdy wieść o jego losie rozniosła się, mieszkańcy miasta wyszli na ulice. Następnie w ich ślady poszli mieszkańcy Teburby i Dżbeniany, położonych odpowiednio na północy i wschodzie kraju. Doszło do lokalnych starć z policją – funkcjonariusze rozpędzali zgromadzenia przy użyciu gazu łzawiącego, demonstranci rzucali kamieniami. Osiemnaście osób zostało aresztowanych.
A Kasserine, Foussana, Jebaniana, Tebourba, la nuit du mardi 25 décembre a été agitée.https://t.co/0cTkKBdY8J pic.twitter.com/DqfWWrDRxh
— riff-raff (@_riffraff_) 27 grudnia 2018
Trudno uniknąć skojarzeń między samobójstwem Zorguiego a śmiercią ulicznego sprzedawcy Muhammada Bouaziziego, który w podobnie dramatyczny sposób zaprotestował w 2010 r., gdy policja odebrała mu uliczny stragan stanowiący jedyne źródło jego dochodów. Tamten gest rozpoczął masowe protesty, które ostatecznie doprowadziły do upadku rządów Zajna Abidina ibn Alego, wieloletniego dyktatora Tunezji. Demonstrowano wtedy także w Al-Kasrajn. W kolejnych latach w Tunezji w miarę ugruntował się system parlamentarnej demokracji. Jako że w innych państwach arabskich Arabska Wiosna albo przegrała, albo doprowadziła w ostatecznym rozrachunku do katastrof jeszcze gorszych, niż wcześniejsze dyktatorskie rządy, kraj zbierał na arenie międzynarodowej same pochwały. Tyle, że w dziedzinach, które skłoniły ludzi do buntu, sukcesów nie było. Bezrobocie w Tunezji pozostaje wysokie, ubóstwo i samowola władzy to prawdziwe plagi.
Dlatego krajowy związek dziennikarzy wzywa, by 14 stycznia, w rocznicę kulminacji tunezyjskiej Arabskiej Wiosny, nie świętować na ulicach, tylko organizować strajk generalny.