Sytuacja gospodarcza i wysokie bezrobocie to przyczyny demonstracji w wielu miastach. Rząd wprowadził dzisiaj godzinę policyjną obowiązującą w całym kraju.
Pierwsze protesty miały miejsce w sobotę (16 stycznia) w zachodniej prowincji Kasserine, gdzie tysiące osób demonstrowało przed biurem gubernatora żądając nowych miejsc pracy. Demonstracje nasiliły się po samobójczej śmierci bezrobotnego 28-letniego Rizy Jahjawiego. Jego nazwisko z niewiadomych powodów zostało usunięte z listy potencjalnych kandydatów do, uważanej za najbardziej stabilną, pracy w sektorze publicznym.
Zarządzenie przez rząd dochodzenia w sprawie śmierci Jahjawiego, nie tylko nie uspokoiło nastrojów, ale wkrótce wiece solidarnościowe odbyły się w Tunisie, Sidi Bouzid (w centralnej części kraju) i Gafsie (południowy zachód). W środę przeciwko protestującym w Kasserine policja użyła gazu łzawiącego, wskutek czego 23 osoby odniosły obrażenia. Demonstranci w odwecie zaatakowali policję kamieniami i koktajlami Mołotowa. Na wieść o protestach premier Al-Habib as-Sid skrócił swój pobyt w Davos, gdzie uczestniczył w Światowym Forum Ekonomicznym. Minister spraw wwnętrznych wobec „ataków na własność publiczną i prywatną stanowiących zagrożenie dla kraju i jego obywateli”, wprowadził od dzisiaj godziny policyjne obowiązujące od godziny 20.00 do piątej rano, na terenie całego kraju.
Zgodnie z danymi Banku Światowego bezrobocie w Tunezji wynosi 15,3 proc. Szczególnie mocno dotyka młodych ludzi, wśród których 30 proc. jest bez pracy. Wśród osób młodych z dyplomem wyższej uczelni bezrobocie wynosi ponad 60 proc. Pośród tych, którzy pracują, połowa jest zatrudniona na czarno, reszta, często, na umowy krótkoterminowe. Absolwentka literaturoznawstwa pracującej jako krawcowa, czy absolwent prawa prowadzącey stragan z owocami nie jest tu niczym szczególnym, tak samo jak sześcio- czy ośmioletnie poszukiwanie pierwszej pracy po zakończeniu studiów.
Młodzi są sfrustrowani nie tylko brakiem pracy, ale wszechobecną korupcją.
-Przedtem, tylko ibn Ali i jego rodzina kradła i oszukiwała. Teraz robi to każdy. – mówi Ali Bouazizi, kuzyn Muhammada Bouaziziego, który w grudniu 2010 r. dokonał samospalenia po skonfiskowaniu przez policję jego straganu. Tamto wydarzenie stało się zapalnikiem Arabskiej Wiosny.
-Aby dostać pracę w urzędzie państwowym, ludzie płacą łapówki w wysokości 10 tysięcy dinarów (4,9 tys. dolarów). Ci, którzy to robią są zawstydzeni, ale mówią, że nie mają innego wyboru – dodaje Ali Bouazizi.
Inny kuzyn słynnego samobójcy, 31-letni Abd as-Salam, twierdzi z kolei, że za dyktatora było lepiej. Mówi, że teraz ludzie mają mniej pieniędzy, na bazarze można mniej sprzedać, a policja w zeszłym roku skonfiskowała mu wagę. Jego sąsiad ze straganu obok poskarżył się dziennikarzom Al Jazeery, że policja ukradła mu pięć skrzynek bananów. -Skarżenie się na policji nie jest dobrym rozwiązaniem. Ryzykuje się wtedy aresztem- mówi.
Powszechny w Tunezji typ korupcji, kiedy policja zabiera młodym samozatrudnionym sprzedawcom czy rzemieślnikom część ich produktów, traktując to jako „podatek” nie zniknął razem końcem dyktatury. Ostrzeżenia Międzynarodowej Organizacji Pracy przed niepokojami społecznymi związanymi z bezrobociem (o których pisaliśmy 22 stycznia), zaczynają się spełniać.