Site icon Portal informacyjny STRAJK

Tunezja: więzień i „Robocop” w drugiej turze wyborów prezydenckich

Supporters of Tunisia's jailed presidential candidate Nabil Karoui celebrate in front of his headquarters in the Tunisian capital Tunis on September 15, 2019. Tunisian voters turned out today to choose from a crowded field of candidates after a divisive campaign in the country's second free presidential poll since the 2011 Arab Spring. / AFP / Fethi Belaid

Na razie to tylko wyniki nieoficjalne, sondażowe, lecz jeśli się potwierdzą, oznaczają, że wyborcy kraju, który był pionierem tzw. arabskiej wiosny z 2011 r., wymietli całą powstałą po tamtej rewolucji klasę polityczną. Do drugiej tury, do której dojdzie dopiero za ponad miesiąc, zakwalifikowali się „antysystemowcy” – wykładowca uniwersytecki Kais Saied zwany powszechnie „Robocopem” i Nabil Karoui, biznesmen przebywający w więzieniu, podejrzany o oszustwa podatkowe.

Tunezyjczycy wybierali spośród 26 kandydatów. pixabay

Jeśli wierzyć sondażom wśród głosujących, pierwszą turę wygrał Kais Saied z wynikiem 19 proc. Jego konkurentem w drugiej turze będzie Nabil Karoui – 15 proc. Kandydat rządzących z partii religijnej Ennahda Abdelfattah Mourou jest dopiero trzeci – ok. 12 proc. Premier Youssef Chahed zdobył zaledwie ok. 7 proc. Frekwencja nie była wysoka – nieco ponad 45 proc.

Wczoraj, po zamknięciu lokali wyborczych, na ulice Tunisu wyszli wyborcy uwięzionego biznesmena, manifestując wielką radość. Jego żona odczytała list więźnia, w którym mowa o „wyjątkowym dniu dla demokracji i historii kraju”. Jeśli jego wynik się potwierdzi, będzie to jednak sytuacja bezprecedensowa w dziejach świata: jeszcze nigdy do drugiej tury wyborów prezydenckich nie weszła osoba siedząca w więzieniu. 56-letni Nabil Karoui został aresztowany 23 sierpnia, co jego wyborcy uznają za „atak polityczny”. To znany w całym kraju właściciel kanału telewizyjnego Nessma, który podbił serca Tunezyjczyków z najbiedniejszych regionów kraju, gdzie prowadził głośne akcje charytatywne.

Zwycięzca wyborów – 61-letni „Robocop” Kais Saied, nazywany tak ze względu na mało ekspresyjną twarz – to też postać telewizyjna: od rewolucji 2011 r. komentował tunezyjską scenę polityczną. Nie ma żadnej partii i nigdy wcześniej nie prowadził kampanii wyborczej, ale jego krytyka rządzących zdobyła mu rzesze wyborców. Młodzież, głęboko rozczarowana miejscową demokracją z powodu dużego bezrobocia, na ogół nie poszła do urn. Tunezja pozostaje pod kroplówką Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który tradycyjnie zlikwidował i tak niewielkie wydatki socjalne państwa.

Odrzucenie dotychczasowych elit politycznych wywołało głosowanie na „antysystemowców” pozbawionych zaplecza politycznego, co stawia pod znakiem zapytania możliwość prowadzenia jakiejś nowej polityki społecznej. Wybory parlamentarne odbędą się na początku października, a druga tura wyborów prezydenckich dopiero 23 października.

Exit mobile version