Nie ustają represje społeczne po nieudanej próbie puczu wojskowego i obalenia władzy Recapa Erdogana. Teraz Rada Szkolnictwa Wyższego zakazała pracownikom naukowym wyjazdów zagranicznych, a tym, którzy obecnie znajdują się poza granicami Turcji, nakazuje natychmiast wracać do kraju.
– To tymczasowy zakaz, wprowadzony ze względu na ryzyko ucieczki osób zaangażowanych w próbę zamachu i związanych z uniwersytetami – tłumaczył serwisowi Al-Jazeera anonimowo turecki urzędnik. – Środowiska uniwersyteckie zawsze były w Turcji ważne dla wojska, a niektórzy akademicy podejrzewani są o kontakty ze sprawcami próby puczu.
Jak dotąd na uczelniach nie było żadnych aresztowań – masowo zwalniani i zatrzymywani są sędziowie, policjanci i wojskowi. Jednak skala represji w edukacji i szkolnictwie wyższym jest ogromna: zmuszono do rezygnacji 1577 dziekanów na uczelniach w całym kraju, 21 tys. nauczycieli prywatnych szkół wyższych straciło licencję do wykonywania zawodu, a ponad 15 tys. pracowników uczelni publicznych zostało zawieszonych w obowiązkach.
Erdogan i jego służby o zorganizowanie zamachu podejrzewają Fetullaha Gullena, mieszkającego na stałe w USA biznesmena, który prowadzi jednak w Turcji liczne interesy, m.in. w mediach i prywatnym szkolnictwie wyższym. Erdogan domaga się natychmiastowej ekstradycji Gullena do Turcji, jak na razie sekretarz stanu, John Kerry, odmawia. W gabinecie prezydenta kraju pojawiają się głosy, że to właśnie Stany Zjednoczone są odpowiedzialne za próbę puczu, co wzbudziło oburzenie Kerry’ego, według którego takie insynuacje są nieuzasadnione i poważnie szkodą „turecko-amerykańskim stosunkom”.
Nieudana próba przejęcia władzy przez wojsko miała miejsce w ostatni piątek w nocy.