Czołowi tureccy politycy zapowiadają, że ich kraj nie musi przestrzegać wynegocjowanego przez Rosję i USA porozumienia o przerwaniu ognia w Syrii. Oświadczenia takie wygłosili: premier Ahmet Davutoğlu, minister spraw zagranicznych Mevlüt Çavuşoğlu oraz doradca prezydenta İbrahim Kalın.

[blocktext align=”center”]Czołowi tureccy politycy zapowiadają, że ich kraj nie musi przestrzegać wynegocjowanego przez Rosję i USA porozumienia o przerwaniu ognia w Syrii.[/blocktext]Oświadczenia takie wygłosili: premier Ahmet Davutoğlu, minister spraw zagranicznych Mevlüt Çavuşoğlu oraz doradca prezydenta İbrahim Kalın. Premier zapowiedział, że Turcja będzie nadal zwalczać kurdyjskich bojowników z Ludowych Jednostek Obrony (YPG), które skutecznie prowadzą walkę z ugrupowaniami terrorystycznymi na terenie Syrii. Turcja uznaje YPG za organizacje terrorystyczną ze względu na jej powiązania z Partią Pracujących Kurdystanu. – Zawieszenie broni nie powinno oznaczać, że damy wytchnienie YPG – oświadczył Davutoğlu. Dodał też, że zalecenia w sprawie zawieszenia broni nie będą dla Ankary wiążące w przypadku zagrożenia Turcji, która w takim przypadku zastosuje „odpowiednie środki” zarówno wobec YPG, jak i tzw. Państwa Islamskiego. – Ankara jest jedynym miejscem, gdzie zapadają decyzje co do działań dotyczących bezpieczeństwa Turcji – mówił premier. Z kolei minister spraw zagranicznych Çavuşoğlu wręcz oskarżył YPG o to, że podobnie jak tzw. Państwo Islamskie dąży do podziału Syrii i utworzenia tam własnego rządu. Natomiast przedstawiciel YPG oświadczył agencji Reuters, że jego ugrupowanie będzie przestrzegać zawieszenia broni, lecz rezerwuje sobie prawo do odwetu w przypadku, gdy zostanie zaatakowane. Również prezydencki doradca İbrahim Kalın zapowiada, że Turcja będzie kontynuować naloty na pozycje YPG jeżeli będzie tego wymagała sytuacja. Mówił też wprost, że Ankara nie jest zobowiązana do przestrzegania porozumienia o zawieszeniu broni twierdząc jednocześnie, że Turcja „w zasadzie” popiera porozumienie, lecz obawia się, że walki będą nadal trwały. Ponadto poinformował, że Turcja udostępni swą wojskową bazę lotniczą İncirlik dla samolotów bojowych Arabii Saudyjskiej, która uprzednio zapowiedziała włączenie się militarne w syryjski konflikt. Jak informuje turecki portal Hürriyet Daily News, w piątek 26 lutego w bazie İncirlik wylądowały cztery saudyjskie samoloty F-15E. Na razie nie mówi się o bombardowaniu Syrii. Oficjalnie saudyjskie lotnictwo ma wspólnie z tureckim patrolować granicę z Syrią. Fakt lądowania samolotów potwierdził saudyjski wiceminister obrony Ahmed al-Asiri zaznaczając, że „Arabia Saudyjska i Turcja nie będą działać samodzielnie, lecz tylko jako część szerokiej koalicji przeciwko ugrupowaniom terrorystycznym”.

Turcja uznaje YPG za organizacje terrorystyczną ze względu na jej powiązania z Partią Pracujących Kurdystanu. – Zawieszenie broni nie powinno oznaczać, że damy wytchnienie YPG – oświadczył Davutoğlu. Dodał też, że zalecenia w sprawie zawieszenia broni nie będą dla Ankary wiążące w przypadku zagrożenia Turcji, która w takim przypadku zastosuje „odpowiednie środki” zarówno wobec YPG, jak i tzw. Państwa Islamskiego. – Ankara jest jedynym miejscem, gdzie zapadają decyzje co do działań dotyczących bezpieczeństwa Turcji – mówił premier.

Z kolei minister spraw zagranicznych Çavuşoğlu wręcz oskarżył YPG o to, że podobnie jak tzw. Państwo Islamskie dąży do podziału Syrii i utworzenia tam własnego rządu. Natomiast przedstawiciel YPG oświadczył agencji Reuters, że jego ugrupowanie będzie przestrzegać zawieszenia broni, lecz rezerwuje sobie prawo do odwetu w przypadku, gdy zostanie zaatakowane.

Również prezydencki doradca İbrahim Kalın zapowiada, że Turcja będzie kontynuować naloty na pozycje YPG jeżeli będzie tego wymagała sytuacja. Mówił też wprost, że Ankara nie jest zobowiązana do przestrzegania porozumienia o zawieszeniu broni twierdząc jednocześnie, że Turcja „w zasadzie” popiera porozumienie, lecz obawia się, że walki będą nadal trwały. Ponadto poinformował, że Turcja udostępni swą wojskową bazę lotniczą İncirlik dla samolotów bojowych Arabii Saudyjskiej, która uprzednio zapowiedziała włączenie się militarne w syryjski konflikt. Jak informuje turecki portal Hürriyet Daily News, w piątek 26 lutego w bazie İncirlik wylądowały cztery saudyjskie samoloty F-15E. Na razie nie mówi się o bombardowaniu Syrii. Oficjalnie saudyjskie lotnictwo ma wspólnie z tureckim patrolować granicę z Syrią. Fakt lądowania samolotów potwierdził saudyjski wiceminister obrony Ahmed al-Asiri zaznaczając, że „Arabia Saudyjska i Turcja nie będą działać samodzielnie, lecz tylko jako część szerokiej koalicji przeciwko ugrupowaniom terrorystycznym”.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…