Jego start w wyborach prezydenckich w Turcji 24 czerwca 2018 r. ma dodać odwagi represjonowanej opozycji. Socjaldemokratyczna i prokurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna (HDP) ogłosiła, że jej kandydatem zostanie były współprzewodniczący Selahattin Demirtaş.

W lutym 2017 r. Demirtaş został skazany na pięć miesięcy więzienia za obrazę państwa tureckiego. Nadal trwają inne sprawy, w których został oskarżony – w najpoważniejszej, gdzie zarzuca mu się kierowanie organizacją terrorystyczną (chodzi o strukturę Partii Pracujących Kurdystanu, PKK), szerzenie propagandy terrorystycznej, wzywanie do przemocy i nienawiści oraz wychwalanie przestępczości i przestępców, grozi mu łączony wyrok od 43 do 142 lat więzienia. Obrońcy praw człowieka nie mają wątpliwości – wszystkie zarzuty mają polityczny charakter, a prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan rozprawia się w ten sposób z jednym z liderów tureckich Kurdów i tureckiej demokratycznej lewicy zarazem. Demirtaş nie przyznaje się do zarzutów i podkreśla, że partia, której był współprzewodniczącym do marca tego roku upominała się o prawa Kurdów i innych mniejszości w Turcji w sposób pokojowy, parlamentarny.

Prawnicy Demirtaşa twierdzą, że nie ma formalnych przeciwwskazań dla jego startu w przedterminowych wyborach. Jego kandydatura została wczoraj ogłoszona na zjeździe partyjnym, a w najbliższych dniach ma zostać formalnie zarejestrowana.

Po nieudanym zamachu stanu w Turcji w HDP wymierzono zmasowane represje. Aktywistów partii, także parlamentarzystów, oskarża się o wspieranie terrorystów lub bezpośrednią przynależność do PKK. Działalność organizacji została w znacznej mierze sparaliżowana. Mimo to na demokratyczną lewicę chce głosować, według różnych sondaży, od 10 do 12 proc. wyborców (w wyborach w 2015 r. partia osiągnęła wynik ponad 13 proc.). Kierownictwo organizacji ma nadzieję, że odważny ruch, jakim jest wystawienie Demirtaşa jako kandydata na prezydenta, pomoże partii powtórzyć lub poprawić ten rezultat – wybory parlamentarne odbywają się w tym samym dniu. Obok dowodzonej przez Erdogana Partii Sprawiedliwości i Rozwoju i HDP tureccy wyborcy będą mogli jeszcze zagłosować na koalicję zjednoczonej opozycji, w której główną siłą będą kemaliści (Republikańska Partia Ludowa).

Głowa państwa tureckiego, która zostanie wybrana 24 czerwca, pierwszy raz w historii dysponować będzie uprawnieniami, które dało prezydentowi referendum konstytucyjne z ubiegłego roku. Będzie równocześnie szefem państwa i szefem rządu, z możliwością rozwiązania parlamentu w dowolnym momencie i rządzenia za pomocą dekretów. I nie ma raczej wątpliwości, że zwycięzcą elekcji okaże się Recep Tayyip Erdogan, a opozycja w wyborach walczy głównie o pokazanie, że państwowe represje nie złamały jej do końca.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…