Pokojowym aktywistkom, które domagają się prawdy o losie swoich bliskich porwanych i zabitych przez tureckie skrajnie prawicowe bojówki w latach 80. i 90., grożą kary więzienia za „nielegalne zgromadzenie”.
Kim są sobotnie matki?
Nazywają siebie Sobotnimi Matkami, bo wychodziły na plac Galatasaray w Stambule co sobotę, z czerwonymi goździkami i zdjęciami swoich zamordowanych i zaginionych bez wieści synów, ale także braci i mężów. Najwytrwalsze zaczęły pokojowy protest w 1995 r.: jak Emine Ocak, 83-letnia dziś matka Hasana, nauczyciela, który w 1995 r. został porwany ze szkoły, gdzie pracował, a po 55 dniach odnaleziony martwy, śmiertelnie pobity. Emine Ocak domaga się, by państwo tureckie ustaliło sprawców i wyprawiło jej synowi godny pogrzeb. Część innych uczestniczek protestu nie wie nawet, co dokładnie stało się z ich bliskimi, kiedy i jak stracili życie.
Ofiary walki z kurdyjskimi organizacjami niepodległościowymi
W latach 80. i 90. tureckie rządy prowadziły bezwzględną wojnę przeciwko kurdyjskim organizacjom niepodległościowym oraz lewicowym partyzantkom. Swoich ideologicznych wrogów zwalczały również zbrojne organizacje skrajnie prawicowe, nacjonalistyczne. Władze, które walczyły z Partią Pracujących Kurdystanu, przymykały oko, gdy zamachów, porwań i morderstw dopuszczały się grupy o takim profilu. Przyzwalały również na związki skrajnej prawicy z gangami, czasem też to prawicowe bojówki „wyręczały” w krwawej robocie państwowe służby. Ginęli aktywiści lewicowi i związkowi, Kurdowie, ale też przypadkowe ofiary – jak Hasan Ocak, który nie interesował się nawet polityką.
Brutalne rozpędzenie zgromadzenia
Władze tureckie, w tym Recep Tayyip Erdogan, czyniły początkowo pewne gesty pod adresem Sobotnich Matek. W latach 1999-2009 zgromadzenia były nielegalne, potem na nie zezwolono. Aż do sierpnia 2018 r., gdy 700. zgromadzenie Sobotnich Matek – a właściwie matek i ojców, gdyż do ruchu przyłączyli się także mężczyźni – zostało brutalnie rozpędzone. W czwartek zatrzymane na tamtym wiecu kobiety stanęły przed sądem pod zarzutem uczestnictwa w nielegalnych zgromadzeniach i marszach oraz niereagowania na wezwania do rozejścia się.
Konsekwencje prawne za udział w marszach
W tureckiej „demokracji” za takie działania grozi do trzech lat więzienia. Rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju tłumaczy, że to walka z terroryzmem, a ruch Sobotnich Matek został opanowany przez terrorystów – konkretnie przez Kurdów, bo Partia Pracujących Kurdystanu i ruch kurdyjski są nadal w Turcji zwalczane przez państwo wszelkimi dostępnymi środkami.
46 members of the Saturday Mothers, whose sons were disappeared by the state & state-linked groups in the 1990s, stand trial today on political charges. They’ve been protesting every Saturday since 1995, but were effectively banned in 2018. My photos of their 600th week in 2016: pic.twitter.com/ZwUg4LESLs
— Nick Ashdown (@Nick_Ashdown) March 25, 2021
Organizacje spieszą na pomoc dla Sobotnich Matek
Po stronie Sobotnich Matek są międzynarodowe organizacje broniące praw człowieka. Amnesty International, Human Rights Watch i inne grupy żądają uniewinnienia pokojowo protestujących aktywistek i zbadania raczej postawy policji wobec nich. Przypominają również, że zbadanie zbrodni dokonywanych w latach 80. i 90. przez skrajnie prawicowe bojówki też nie jest niemożliwe i sugerują, by zrealizować podstawowy postulat protestujących.
Apele w przypadku Turcji mają jednak bardzo ograniczoną siłę rażenia. W 2017 i 2018 r. w całej Europie protestowano przeciwko masowym aresztowaniom działaczy kurdyjskich i lewicowych, w tym polityków Ludowej Partii Demokratycznej, którzy wykonywali mandat poselski czy piastowali stanowiska burmistrzów miast na wschodzie Turcji. Władze nie usłuchały, a ludzie, którzy walczyli o demokratyczną, pluralistyczną i sprawiedliwą Turcję nadal siedzą w więzieniach.