Armia turecka od kilku dni gromadzi coraz większe siły przy granicy z Syrią. Wczoraj turecki prezydent Recep Erdogan zapowiedział ofensywę w północnej Syrii, którą zajmuje  kurdyjska autonomia (Rożawa). Celem mają być tereny syryjskie po wschodniej stronie Eufratu, tej nielegalnie okupowanej przez Stany Zjednoczone. Dziś minister spraw zagranicznych Turcji Mevlut Cavusoglu wezwał Amerykanów do zerwania sojuszu z kurdyjskimi oddziałami YPG (Ludowe Jednostki Ochrony), które Turcy uważają za „terrorystyczne”.

Turecki najazd na kurdyjski Afrin (północna Syria), 2018, wikimedia

Prezydent Erdogan już w zeszłym roku, po zdobyciu przez turecką armię Afrinu – jednego z kantonów kurdyjskiej autonomii w Syrii, zapowiadał rozbicie całej Rożawy. Główny problem polegał na tym, że pozostałe dwa kantony autonomii znajdują się w amerykańskiej strefie okupacyjnej po wschodniej stronie Eufratu, czyli pod pieczą najważniejszego członka NATO, do którego Turcja należy. Turcja jest więc sojusznikiem USA, tak jak syryjscy Kurdowie, którzy jednak do żadnego podobnej organizacji nie należą.

Mimo powiązań sojuszniczych, Turcja nie może się pogodzić z obecnością kurdyjskich oddziałów zbrojnych przy swojej granicy, gdyż – nie bez podstaw – uważa Rożawę za emanację PKK (Partii Pracujących Kurdystanu) – kurdyjskiej organizacji zbrojnej w Turcji, oficjalnie uznanej przez USA i Unię Europejską za „terrorystyczną”. Tym niemniej Stany Zjednoczone, od 2014 r. (tj. od momentu zmiany celu syryjskiej wojny z obalenia syryjskiego rządu na obalenie Państwa Islamskiego) współpracują we wschodniej Syrii z władzami kurdyjskimi. Kurdowie m.in. pilnują wiezień z dżihadystami i syryjskich instalacji naftowych eksploatowanych przez Amerykanów.

Turcja i USA długo negocjowały w sprawie tzw. pasa bezpieczeństwa wzdłuż granicy tureckiej, ale rokowania nie zakończyły się żadnymi wiążącymi ustaleniami. Amerykanie spodziewali się tureckiej reakcji i w ciągu ostatnich dni dostarczyli oddziałom kurdyjskim masę broni. Erdogan nie wyjawił, kiedy miałaby zacząć się turecka ofensywa, ale wiele wskazuje, że może do niej dojść już wkrótce. Turcy uprzedzili już Rosjan i Amerykanów, że są na nią zdecydowani. To będzie już trzecia ich wyprawa na Syrię (po tych z 2016 r. i 2018 r.). Syryjska wojna przyniesie kolejne ofiary.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Pozostaje niezawodny i naiwny sojusznik, ktory za frico obsadzi ową strefę, wystawiając sie na ataki ze strony sojusznikow USA. I tak trzy w jednem zaspokoi chwilowo interesy obu mocarstw, a ofiarny kozioł znad Wisły moze zapomnieć o powrocie do PacanowaW

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…